Paskudny sposób na zabicie nudy znalazł sobie najmłodszy syn prezydenta Francji. 15-letni Louis Sarkozy obrzucił pomidorami policjantkę, strzegącą Pałacu Elizejskiego. Dwa pomidory rozprysnęły się na twarzy kobiety. Z pozoru błaha, ale nagłośniona przez media, afera wywołała burzę polemik we Francji.

Bliscy współpracownicy Nicolasa Sarkozy'ego twierdzą, że szef państwa przeprosił poszkodowaną policjantkę za zachowanie swojego syna. Dziennik "Le Monde" zauważa jednak, że przeciętni francuscy rodzice są w takich przypadkach wzywani na posterunek i - w najlepszym przypadku - dostają od prokuratora pisemne ostrzeżenie, że zachowanie ich dzieci jest karalne.

Prawdziwa burza wybuchła jednak, kiedy media ujawniły, że obrzucona pomidorami funkcjonariuszka padła ofiarą ostrych presji politycznych. Została wezwana przez paryskiego prefekta policji, który zakazał jej jakichkolwiek wypowiedzi i działań szkodzących kampanii Nicolasa Sarkozy'ego przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. Jak donoszą oburzone media, funkcjonariuszka ma zostać skreślona z listy stróżów porządku strzegących okolic Pałacu Elizejskiego i przeniesiona do innego miasta. Chodzi o to, by wyciszyć aferę.

Za rodziną Sarkozy'ego ciągną się skandale

Część paryskich komentatorów sugeruje, że po niezliczonych aferach wokół Nicolasa Sarkozy'ego i jego rodziny Francja zaczyna coraz bardziej przypominać bananową republikę. Już ponad dwa lata temu wybuchł skandal wokół 23-letniego syna prezydenta, Jeana. Szef państwa forsował kandydaturę młodzieńca, który był wtedy zaledwie na drugim roku studiów prawniczych, na szefa największej w Europie dzielnicy biznesu - podparyskiej La Defense. Wywołało to falę protestów ulicznych i gwałtowne oburzenie nie tylko lewicowej opozycji, ale również liderów rządzącej prawicy. Oskarżany o nepotyzm prezydent musiał zrezygnować z prób zagwarantowania swemu synowi lukratywnej posady.

Później media ujawniły, że 27-letni Pierre Sarkozy - najstarszy syn prezydenta, który usiłuje zrobić karierę producenta muzycznego i DJ-a - dzięki wsparciu ojca dostał subwencję w wysokości kilkunastu tysięcy euro na promowanie swoich kolegów z grup rapowych. Kolejna afera wybuchła na początku tego roku. Pierre Sarkozy, który według nadsekwańskich mediów prowadzi życie bogatego dandysa, został ewakuowany z ukraińskiej Odessy wysłanym przez tatę samolotem prezydenckim, na którego pokładzie znajdowali się lekarze. Według oficjalnej wersji, prezydencki syn zasłabł w znanym nocnym klubie "Czajkowski" z powodu zatrucia pokarmowego. Natomiast według cytowanych przez media świadków, wypił po prostu za dużo alkoholu i "urwał mu się film". Za lot prezydenckiego samolotu z Paryża do Odessy i z powrotem zapłacili francuscy podatnicy.

Czystego konta, jeśli chodzi o skandale, nie ma też małżonka prezydenta, Carla Bruni. Kilka miesięcy temu wybuchła "Carla Gate" - afera korupcyjna wokół Pierwszej Damy Francji. Nadsekwańskie media ujawniły, że założona przez nią charytatywna fundacja zapłaciła blisko 150 tysięcy euro przyjacielowi Bruni za utworzenie prostej strony internetowej z tekstem i kilkoma zdjęciami. Według specjalistów, poświęcona walce z AIDS strona - stworzona przy użyciu darmowych programów komputerowych - powinna kosztować 20 razy mniej. Nie było jednak żadnego przetargu - żona prezydenta Francji wypełniła po prostu portfel jednego ze swoich przyjaciół.

Na tym jednak nie koniec kontrowersji. Dziennikarze twierdzą, że fundacja Carli Bruni dostała od Światowego Funduszu Walki z AIDS, Gruźlicą i Malarią subwencję w wysokości aż 3,5 miliona euro, które następnie trafiły do kas firm założonych przez jej przyjaciół-muzyków. Według mediów, to właśnie z tego powodu prezes wspomnianego Funduszu zmuszony został do dymisji przez szefową amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton. Komentatorzy oburzają się, że finanse fundacji Carli Bruni nie są poddawane żadnym kontrolom. Wydatki nie są nawet księgowane, więc Pierwsza Dama robi z otrzymywanymi subwencjami, co jej się żywnie podoba. Ona sama zapewnia oczywiście, że informacje mediów są błędne, a jej fundacja funkcjonuje w sposób zgodny z prawem. Jak podkreśla Bruni, fundacja zajmuje się najróżniejszymi akcjami charytatywnymi - pomaga m.in. walczyć z AIDS, biedą i analfabetyzmem. Media twierdzą jednak, że w praktyce konkretnych działań jest niewiele.

Kłopotliwa rodzina przeszkodzi Sarkozy'emu w reelekcji?

Ciągnące się za rodziną Sarkozych skandale stoją w jawnej sprzeczności z zapewnieniami prezydenta, że chce być "bliżej ludu", i sugestiami jego żony, że oboje żyją skromnie, "jak normalna rodzina". Media sugerują, że afery wokół tej niby "normalnej rodziny" zaczęły przypominać seriale telewizyjne o pozbawionych skrupułów rodzinnych klanach, które dbają tylko o własne interesy.

Komentatorzy przypuszczają nawet, że może to być jednym z głównych powodów porażki obecnego prawicowego prezydenta w wyścigu do Pałacu Elizejskiego. Według sondaży, jego główny przeciwnik - socjalista Francois Hollande - uzyska w pierwszej turze wyborów taką samą liczbę głosów jak Sarkozy. W drugiej turze może jednak mieć nawet 10-procentową przewagę.

Pytanie, na ile Francuzi mają dość wybryków prezydenckiej rodziny. Alternatywą jest Hollande, który jeszcze niedawno poruszał się po Paryżu na skuterze, a teraz obiecuje, że to on będzie "normalnym" prezydentem.