Niemiecka policja przez 100 km ścigała czeskiego kierowcę tira z transportem truskawek. 40-tonowa ciężarówka rozpoczęła dziki rajd na autostradzie A38 w okolicach Lipska. Kierowca oddał się w ręce funkcjonariuszy drogówki dopiero na obwodnicy Drezna.
Wszystko zaczęło się ok. 2 w nocy, kiedy kierowany przez Czecha tir uderzył w barierę ochronną autostrady w okolicach Lipska i pognał dalej. Groźną sytuację zauważył kierowca innego auta i powiadomił o wszystkim policję.
Patrol drogowy usiłował zatrzymać 40-tonową ciężarówkę przy wjeździe na autostradę A14. Kierowca ruszył jednak ostro demolując radiowóz. Jak podano w komunikacie policyjnym, w wyniku tego uderzenia dwaj funkcjonariusze musieli skorzystać z pomocy medycznej.
Do pościgu włączyły się inne wozy policyjne, ale teraz - z obawy przed tym, co może zrobić uciekający kierowca - trzymały się tuż za tirem i włączonymi sygnałami ostrzegały jadących autostradą przed niebezpieczną sytuacją. Drogi dojazdowe do autostrad 4 i 17 były częściowo zamknięte.
Na węźle Nossen ciężarówka zjechała z drogi A14 na autostradę A4 prowadzącą w kierunku Drezna. Niedługo później 40-tonowiec wylądował w rowie. Tir został uszkodzony i stracił jeedna opnę, ale kierowca kontynuował dziką ucieczkę. Zablokowana stalowa felga spowodowała, że spod wozu wydobywał się snop iskier.
W pobliżu Drezna kierowca ciężarówki skręcił w na autostradę A17 prowadzącą do Pragi. Policjanci utrzymując dystans jechali z tirem, który poruszał się coraz wolniej, aż w końcu wjechał w skarpę. Było to - jak podano w raporcie policyjnym - o godz. 3.20 nad ranem.