Donald Trump poprosił w lutym ówczesnego szefa FBI Jamesa Comeya o zamknięcie dochodzenia ws. kontaktów swego byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Michaela Flynna z przedstawicielami rosyjskich władz - poinformował dziennik "New York Times". Właśnie w lutym Flynn pożegnał się ze stanowiskiem w prezydenckiej administracji. Comey natomiast nie jest już dyrektorem FBI - Trump zwolnił go niespodziewanie 9 maja.
W swej publikacji nt. "prośby" Donalda Trumpa "New York Times" powołuje się na notatkę Comeya ze spotkania z prezydentem.
Ten ostatni miał zwrócić się do szefa FBI słowami: Mam nadzieję, że da pan sobie z tym spokój.
Prezydencka administracja natychmiast zareagowała na doniesienia "New York Timesa". Donald Trump nigdy nie prosił o wstrzymanie jakiegokolwiek dochodzenia, także w sprawie Flynna - oświadczył Biały Dom.
Podkreślił także, że prezydent USA wielokrotnie zapewniał, że Flynn to "przyzwoity człowiek" i że nic złego nie zrobił.
Michael Flynn ustąpił ze stanowiska doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego w lutym, po tym, jak wyszło na jaw, że jeszcze przed objęciem przez Donalda Trumpa urzędu prezydenta utrzymywał ożywione kontakty z Rosją. Co więcej, w dniu, kiedy Barack Obama nałożył w grudniu na Rosję nowe sankcje, Flynn rozmawiał z rosyjskim ambasadorem w USA Siergiejem Kislakiem - według wywiadu, miał nawet sugerować, że nowy prezydent sankcje zniesie.
"Washington Post" ujawnił ponadto, że pod koniec stycznia p.o. szefowa Departamentu Sprawiedliwości i prokurator generalna Sally Yates poinformowała wysokich rangą urzędników Rady Bezpieczeństwa Narodowego i radcę prawnego Białego Domu Donalda McGahna, że Flynn zataił przed najbliższym otoczeniem Trumpa tematykę swoich rozmów z ambasadorem Kislakiem.
Flynn, emerytowany generał piechoty morskiej i były dyrektor Agencji Wywiadu Departamentu Obrony USA, funkcję prezydenckiego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego sprawował zaledwie trzy tygodnie i trzy dni - najkrócej w historii.
(e)