Rośnie tragiczny bilans katastrofalnego huraganu Sandy. Żywioł, który na początku tygodnia przeszedł nad północno-wschodnim wybrzeżem USA, zabił co najmniej 85 osób. Władze ostrzegają jednak, że ofiar może być więcej, bo wciąż trwają poszukiwania zaginionych.
Najwięcej ofiar huragan pochłonął w stanie Nowy Jork. W samym mieście zginęło 37 osób. Wciąż poszukuje się natomiast między innymi dwójki dzieci w wieku 4 i 2 lat. Kataklizm dotknął aż 15 stanów, choć najbardziej ucierpiały Nowy Jork i New Jersey. Od prądu odciętych jest wciąż około 4,7 miliona ludzi. W New Jersey fale powodziowe zalały dziesiątki miasteczek i zniszczyły nadbrzeża w popularnych kurortach nadmorskich. Prądu nie ma tam ponad 2 miliony mieszkańców, a ponad 6 tysięcy nadal przebywa w schroniskach, bo mogą wrócić do zalanych domów.
W środę New Jersey odwiedził prezydent Barack Obama. Obiecał mieszkańcom pomoc rządu federalnego w usuwaniu szkód i rekompensowaniu strat.
W Nowym Jorku przez dwa dni nie pracowała giełda papierów wartościowych na Wall Street, zamknięte też były biura ONZ. Nie pracowały lotniska, które w normalnych warunkach obsługują około 300 tysięcy pasażerów dziennie.
Firma IHS Global szacuje, że straty spowodowane przez Sandy sięgną od 10 do 20 miliardów dolarów.