Aleksiej Nawalny trafi do kolonii karnej: taki wyrok wydał właśnie w procesie rosyjskiego opozycjonisty sąd w Moskwie. Do łagru Nawalny ma trafić na 2 lata i 8 miesięcy. Wyrok nie jest prawomocny, a adwokaci opozycjonisty zapowiedzieli złożenie apelacji. Mają na to 10 dni. Do czasu uprawomocnienia się wyroku Nawalny ma pozostać w areszcie śledczym. Rozprawa odbywała się przy bezprecedensowych środkach bezpieczeństwa. W okolicach gmachu sądu policja zatrzymała ponad 320 zwolenników opozycjonisty.
Sprawa sięga 2014 roku: Aleksiej Nawalny został wówczas skazany na 3,5 roku kolonii karnej w zawieszeniu za domniemaną defraudację funduszy francuskiej firmy Yves Rocher.
Współoskarżonym był w tym procesie brat słynnego opozycjonisty: jemu sąd nie zawiesił wykonania kary, Oleg Nawalny odsiedział więc wyrok w kolonii karnej.
Bracia nie przyznawali się do winy.
Teraz natomiast moskiewski sąd rozpatrywał wniosek rosyjskiej Federalnej Służby Więziennej (FSIN) o uchylenie zawieszenia wyroku wobec Nawalnego i wykonanie orzeczonej w 2014 roku kary 3,5 roku kolonii karnej.
Sąd przychylił się do wniosku służb, ale jako już odbytą karę zaliczył Nawalnemu 10 miesięcy, które opozycjonista spędził w areszcie domowym.
Nawalny trafi więc do kolonii karnej nie na 3,5 roku, ale na 2 lata i 8 miesięcy.
Opozycjonista został wyprowadzony przez konwojentów krótko po ogłoszeniu decyzji sądu. Na sali obecna była jego żona - Julia, której nie pozwolono pożegnać się z mężem. Nawalny zawołał do niej: "Nie martw się, wszystko będzie dobrze!", a wcześniej narysował palcem serce na szybie kabiny, w której siedział podczas posiedzenia. Julia Nawalna po rozprawie nie udzieliła komentarza mediom.