Kara czeka arabską deputowaną do Knesetu, która uczestniczyła w próbie dostarczenia pomocy humanitarnej do Strefy Gazy. Komisja parlamentarna zaleci pozbawienie Hanin Soabi prawa do posługiwania się paszportem dyplomatycznym, a także do finansowanej przez państwo opieki prawnej. Aby sankcje te nabrały mocy, musi je teraz zatwierdzić cały Kneset.
W ubiegłym tygodniu okręty izraelskiej marynarki wojennej zatrzymały konwój z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy. Komandosi przejęli sześć statków. Na pokładzie jednego z nich doszło do starć. Zginęło dziewięć osób, a 40 zostało rannych.
Po tym incydencie w parlamencie Izraela doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy Soabi i jej koleżanką z partii skrajnej prawicy. Soabi, która znajdowała się na pokładzie jednego ze statków konwoju, zarzuciła rządowi izraelskiemu, że abordaż tureckiej jednostki "Mavi Marmara" był "aktem piractwa". Domagała się też wyjaśnienia, dlaczego Izrael nie wyraża zgody na niezależne śledztwo w sprawie ataku na konwój.
Deputowana Anastasia Michaeli ze skrajnie prawicowej partii Nasz Dom Izrael przerwała Soabi, wołając, że Izrael jest demokratycznym państwem i nie może zezwalać na przemówienia w Knesecie nikomu, kto "reprezentuje stanowisko organizacji terrorystycznej". Twoje miejsce jest w więzieniu, a nie w Knesecie - mówiła.
Inna deputowana, Miri Regew z partii Likud, krzyczała natomiast do Soabi: Idź do Gazy, ty zdrajczyni. Nie potrzebujemy koni trojańskich w Knesecie.
Z oburzeniem zareagowali arabscy deputowani, którzy nazwali rząd Izraela "bandą piratów".
Portal ynet informuje teraz, że przed głosowaniem w komisji parlamentarnej ws. Soabi odczytywano jej wypowiedzi, zamieszczone na stronie internetowej jej arabskiej partii Balad. Według jednego z zamieszczonych tam materiałów, Soabi powiedziała m.in., że reprezentuje naród palestyński w izraelskim parlamencie.
Po głosowaniu Soabi oświadczyła, że takie stanowisko komisji niszczy reszki demokracji w Izraelu.