Straty po przejściu huraganu Sandy, który na początku tygodnia nawiedził wschodnie wybrzeże USA, mogą wynieść od 30 do nawet 50 mld dolarów - oceniła agencja ubezpieczeniowa Eqecat. Wcześniej mówiono o 10-20 mld dolarów.
Nowa, bardziej pesymistyczna prognoza uwzględnia ogrom szkód, jakie huragan wyrządził w sieci przesyłowej energii elektrycznej. Spowodowały one dłuższe, niż się spodziewano, przestoje w pracy przedsiębiorstw. Z oświadczenia agencji, specjalizującej się w analizowaniu ryzyka, wynika, że ubezpieczyciele będą musieli pokryć straty w wysokości od 10 do 20 mld dolarów. Wcześniej przewidywano, że będzie to kwota między 5 a 10 mld dolarów.
W czwartek amerykańskie władze poinformowały, że wzrósł tragiczny bilans huraganu. Żywioł zabił co najmniej 155 osób. Ofiar może być jednak więcej, bo wciąż trwają poszukiwania zaginionych.
Kataklizm dotknął aż 15 amerykańskich stanów, ale najbardziej ucierpiały Nowy Jork i New Jersey. Od prądu odciętych jest wciąż około 4,7 miliona ludzi. W New Jersey fale powodziowe zalały dziesiątki miasteczek i zniszczyły nadbrzeża w popularnych kurortach nadmorskich. W Nowym Jorku nie pracowała giełda papierów wartościowych na Wall Street, zamknięte były też lotniska, które w normalnych warunkach obsługują około 300 tysięcy pasażerów dziennie.