Szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz nie rozmawiał z Sekretarzem Generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem o sprawie najważniejszej obecnie dla Polski w relacjach z Sojuszem. Podczas spotkania w Brukseli szef polskiego MSZ całkowicie pominął kwestię przyznania Polsce w ramach reformy struktury dowodzenia Sojuszu jednego z natowskich dowództw. "Nie omawialiśmy kwestii dowództwa" - potwierdził w rozmowie z dziennikarzami. A wstępne decyzje w tej sprawie mają zapaść już w przyszłym miesiącu.
W listopadzie zeszłego roku ówczesny szef MON Antoni Macierewicz zadeklarował, że Polska gotowa jest gościć u siebie jedno z nowych dowództw NATO, które powstaną w ramach reformy struktury dowodzenia Sojuszu.
Posiadanie takiego dowództwa na naszym terytorium oznaczałoby w czasie pokoju, że obecność wojsk NATO na flance wschodniej przekształciłaby się z czasowej w stałą, co daje większe gwarancje bezpieczeństwa. Kwatera Główna NATO musiałaby przygotować konkretne plany operacyjne na wypadek konieczności obrony Polski przed rosyjską agresją. Obecne plany - jak przyznaje jeden z rozmówców korespondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginon - są niewystarczające.
Z kolei w czasie wojny natowskie dowództwo byłoby potrzebne, by dowodzić blisko frontu stacjonującymi na flance wschodniej wojskami Sojuszu.