W Kijowie rozpoczyna się proces Julii Tymoszenko, byłej ukraińskiej premier oskarżonej o nadużycie władzy i sprzeniewierzenie państwowych funduszy. Chodzi o podpisanie niekorzystnych porozumień gazowych z Władimirem Putinem w 2009 roku i ustalenie ceny gazu na 450 dolarów za tysiąc metrów sześciennych.
"Pięknej Julii" grozi nawet do 10 lat więzienia. Zanim zaczął się proces, była premier oświadczyła, że to sprawa polityczna a wyrok został już napisany a sędziowie wykonają polecenia obecnej władzy.
Milicja od wczesnego rana ogradza teren sądu Peczerskiego, który znajduje się w samym centrum Kijowa, bo Batkiwszczyna, partia Tymoszenko, wzywa do protestu przed sądem i ściąga zwolenników partii z zachodniej Ukrainy. Ma być 10 tysięcy osób.
Demonstrować chcą również przeciwnicy byłej premier. Prokuratura chce, by proces był jawny, czyli relacjonowany przez media.
O sprawie milczą władze Rosji. Jedynie Władimir Putin podczas ostatniej wizyty na Ukrainie stwierdził, że to nie on odpowiada za ceny gazu, za wojnę w Iraku czy Libii i płacić trzeba.