Były ochroniarz Fidela Castro Fabian Escalante twierdzi, że było 638 prób zabicia przywódcy Kuby. Oficjalnie do zamachów nikt się nie przyznaje, nieoficjalnie mówi się, że za częścią stała CIA.
Niektóre pomysły uśmiercenia Castro były niczym z filmów o Jamesie Bondzie - trujące pigułki, wybuchowe cygara, a nawet eksplodujące małże. W tym ostatnim przypadku Amerykanie dowiedzieli się, że Castro uwielbia nurkować. Postanowiono więc znaleźć małże z muszlą na tyle dużą, by mogła pomieścić ładunek wybuchowy. Mięczak miał eksplodować, gdy Fidel weźmie go w rękę. Ten plan opracowano za prezydentury Billa Clintona. Nigdy nie wszedł w fazę realizacji.
CIA nakłoniła też byłą kochankę Fidela, by podała mu trujące pigułki. Kobieta schowała je w słoiku z kremem. Pigułki się rozpuściły. Kobieta próbowała więc posmarować kremem usta Fidela. Ale Castro zorientował się w jej zamiarach i... podał jej własny pistolet, by ułatwić jej zadanie. Kobieta nie potrafiła jednak pociągnąć za spust.
W 1997 roku kubański uchodźca Jose Antonio Llama chciał zestrzelić samolot, którym Castro leciał na szczyt latynoamerykański w Wenezueli. Zamachowiec wraz z czterema kompanami przypłynął do Puerto Rico. Tam został aresztowany. Ostatnią poważną próbę zabicia Castro podjęto w 2000 roku w Panamie. Umieszczono 90 kilogramów materiałów wybuchowych pod trybuną, z której przemawiać miał dyktator. Kubańscy ochroniarze przeprowadzili jednak skrupulatną kontrolę i znaleźli bombę.
Na Castro polowała też amerykańska mafia i dawni szkolni koledzy. Zorganizowanie zamachu było bardzo trudne, bo dyktator miał kilku sobowtórów i często zmieniał miejsca pobytu. Niezniszczalność Fidela jeszcze bardziej umocniła jego legendę. O długowieczności dyktatora opowiadano nawet dowcipy, na przykład taki: Kiedyś Fidel dostał żółwia z Galapagos. Oddał go jednak, gdy się dowiedział, że to zwierzę może żyć 100 lat. Dlaczego - pyta ofiarodawca. Wiesz, jaki jest problem ze zwierzętami - odparł Castro - przywiązujesz się do takiego, a ono zdycha na twoich rękach…