Włodzimierz N., były żołnierz znaleziony w Tatrach, po wyjściu ze szpitala może starać się o przyznanie mu statusu weterana wojennego. W tym tygodniu wejdą w życie przepisy, które zagwarantują pomoc materialną i lekarską uczestnikom misji wojskowych.
Ustawa o weteranach zagwarantuje pomoc materialną i lekarską dla ponad 100 tys. żołnierzy służących w misjach wojskowych. O specjalny status będą mogły ubiegać się osoby, które ucierpiały podczas misji - zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Ten drugi przypadek dotyczy właśnie 36-latka z Węgorzewa. Ten stres, który jest w moim przekonaniu powodem sytuacji, w której ni stąd ni zowąd znalazł się w Tatrach i o mały włos nie stracił życia. Ten stres jest stresem pourazowym, po służbie w Iraku - tłumaczy twórca ustawy Bogdan Klich, były szef MON.
Na mocy nowych przepisów weterani wojenni będą mogli liczyć na zatrudnienie w jednostkach wojskowych. Dostaną także dodatkowe emerytury, zapomogi oraz ulgi na przejazdy komunikacją. Będzie im przysługiwała też bezpłatna pomoc psychologiczna.
Wojskowe Biuro Emerytalne stara się o przywrócenie 36-latkowi z Węgorzewa wojskowej renty. Wniosek w tej sprawie trafił do rejonowej komisji lekarskiej w Ełku, która na podstawie dokumentacji medycznej orzeknie o stopniu inwalidztwa byłego żołnierza. Włodzimierz N. jest leczony w stołecznym Wojskowym Instytucie Medycznym. Jak wcześniej informowali lekarze, poprawił się jego stan psychiczny.
Włodzimierz N. ze względów zdrowotnych przestał być wojskowym w 2006 roku. Przyznano mu wtedy dwuletnie świadczenie, lecz od tamtej pory zerwał wszystkie kontakty w armią. Wcześniej służył na misjach w Libanie i Iraku.
36-latek z Węgorzewa został odnaleziony 10 lutego przez patrol leśniczych w szałasie pasterskim w rejonie Doliny Olczyskiej w Tatrach. Z licznymi odmrożeniami trafił do szpitala. Był przytomny, ale nie było z nim kontaktu. Po kilku dniach policja potwierdziła tożsamość mężczyzny. Rodzina zidentyfikowała go na podstawie zdjęcia. Po informacji, że jest to były żołnierz, pomoc zaoferowało MON.
Pierwszy kontakt z pacjentem nawiązano jeszcze w szpitalu w Zakopanem, gdy jeden z lekarzy zwrócił się do mężczyzny po angielsku i arabsku. Włodzimierz N. odpowiedział w tych językach.