Trójmiejska spółka Lex Superior, która wysyła wezwania do zapłaty za ściąganie i udostępnianie filmów pornograficznych, mogła dane kilkudziesięciu tysięcy internautów zdobyć z Prokuratury w Olsztynie. Do takich informacji dotarł reporter RMF FM, Piotr Bułakowski.

Firma Lux Superior wysyła do internautów wezwania do zapłaty 750 złotych za pobieranie i udostępnianie plików z pornografią. Jak spółka weszła w posiadanie adresów? Wszystko mogło się zacząć rok temu od złożenia w olsztyńskiej prokuraturze zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Prezes spółki podczas przesłuchania powiedział, że chodzi o pobieranie i udostępnianie filmów pornograficznych przez sieć P2P bez opłaty licencyjnej. Konkretnie miało chodzić o program BitTorrent. Śledczy wystąpili do operatorów sieci telekomunikacyjnych o informacje na temat podanych IP. Prokuratorzy jednocześnie dotarli do kilku świadków, którzy w czasie przesłuchań zaprzeczyli jednak, że ściągali i udostępniali filmy pornograficzne. Część osób twierdziła, że ich sieci była niezabezpieczona i każdy mógł z niej skorzystać. Inni wyjaśniali, że do ich komputera miało dostęp kilka osób.

Powołany niezależny biegły przeanalizował program, którym posługiwała się spółka. Stwierdził on, że z uwagi na specyficzny kod hash nie da się jednoznacznie znaleźć tak zwanego cyfrowego odcisku pliku, który potwierdziłby, że konkretna osoba z określonym IP ściągała plik na swój komputer. Tym samym prokuratorzy umorzyli postępowanie.

Jak więc firma uzyskała dostęp do danych kilkudziesięciu tysięcy osób z całej Polski? Pokrzywdzony skorzystał z prawa wglądu w akta i złożył wniosek o udostępnienie mu określonych dokumentów. Twierdził, że każde udostępnienie tych plików wiąże się z naruszeniem licencji i będzie dochodził swoich praw na drodze cywilno-prawnej. Ta osoba podpisała odpowiedni dokument stwierdzający, że zna prawo wynikające z ochrony danych osobowych i plik z danymi osobowymi zgłosi i zarejestruje. Te pliki zostały przekazane, bo nie było innej możliwości - powiedział naszemu reporterowi Zbigniew Czerwiński z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.

Pokrzywdzona spółka złożyła zażalenie, a także kolejne zawiadomienie dotyczące naruszenia praw autorskich. Jak dowiedział się nasz reporter, takich zawiadomień było kilka na terenie całej Polski. Olsztyńska prokuratura ponownie odmówiła jednak wszczęcia dochodzenia w tej sprawie. Sąd również nie przychylił się do zażaleń w tej sprawie złożonych przez spółkę. Nie wiadomo, czy firma faktycznie wykorzystała dane kilkudziesięciu tysięcy osób. Śledztwo w sprawie Lux Superior prowadzone jest w prokuraturze w Gdańsku. Do tej pory zgłosiło się już ponad dwa tysiące pokrzywdzonych. Nie ma na szczęście niebezpieczeństwa, że w ten sam sposób w posiadanie danych internautów wejdzie inna firma. Teraz, po lipcowej zmianie, wszystkie dane, również te posiadane przez prokuraturę powinny być kserowane, a dane adresowe usuwane. Tylko prokurator i sąd będzie miał wgląd we wszystkie informacje - mówi Czerwiński.

(abs)