Po porannym obchodzie lekarze z Grudziądza mają zdecydować, czy policja może przesłuchać 16-latka, który przeżył tragiczny wypadek w Klamrach pod Chełmnem w województwie kujawsko-pomorskim. Zginęło tam 7 z 9 młodych ludzi, którzy jechali przeładowanym samochodem. Wypadek przeżyła też 16-letnia dziewczyna, która już wczoraj opuściła szpital.
Policjanci chcą przesłuchać 16-latka, by w końcu dowiedzieć się, kto kierował autem w chwili tragicznego wypadku. Funkcjonariusze nie wykluczają, że to był właśnie on.
Jak informuje reporter RMF FM Kuba Kaługa, auto nie należało do jego rodziców. Było własnością rodziny jednej z ofiar wypadku.
Policja chce dziś zacząć też przesłuchania rodziców wszystkich nastolatków, którzy jechali autem. Wsiedli do niego po ognisku zorganizowanym na terenie gospodarstwa rodziny jednej z ofiar. Mieli bez wiedzy rodziców zabrać kluczyki i wsiąść do samochodu zaparkowanego na podwórku.
Dziennikarze TVP Info dotarli do kolegi ofiar wypadku w Klamrach. Patryk twierdzi, że widział swoich znajomych w nocy z soboty na niedzielę. Jak powiedział, nie wsiadł do ich auta, bo uznał, że kierowca jest pod wpływem alkoholu.
"Szedłem do domu, zatrzymał się samochód i kolega pyta, czy nie podwieźć. A ja mówię: "człowieku, ty jesteś pijany, ja w ogóle do tego samochodu nie wsiądę". No i poszedłem pieszo. Dobrze, że nie wsiadłem do tego samochodu, bo dzisiaj tak samo bym tu leżał" - powiedział w rozmowie z dziennikarzami programu "To jest temat" w TVP Info.
"Tydzień temu widziałem, że po alkoholu jeździli. Nie wiem, skąd mieli samochód. To dla mnie było zdziwienie, że niepełnoletni, bez prawa jazdy, pod wpływem alkoholu jeżdżą samochodem" - opowiadał Patryk.
Policja ustala, czy ofiary wypadku były trzeźwe. Sprawdziła również trzeźwość dwojga rannych. Według wstępnych ustaleń 16-latek, który prawdopodobnie siedział za kierownicą, był pod wpływem alkoholu. Dziewczyna, która została już wypisana ze szpitala, nie miała alkoholu we krwi. Wypadku nie pamięta, bo twierdzi, że spała.