Amerykanie wybierają wszystkich deputowanych do Izby Reprezentantów, 34 senatorów oraz 36 gubernatorów stanowych. Dla rządzących Republikanów z prezydentem Bushem na czele i pozostających w opozycji Demokratów gra toczy się o wielką stawkę - kto uzyska większość w obu izbach Kongresu.
Wybory postrzegane są także jako najpoważniejszy test ekipy prezydenckiej na półmetku 4-letniej kadencji. Szczególnie emocjonujący będzie pojedynek na Florydzie. O powtórny wybór na gubernatora ubiega się tam brat prezydenta Jeb Bush. Jego przeciwnikiem jest Demokrata Bill McBride.
Co ciekawe, wybory na Florydzie nadzorować będą międzynarodowi obserwatorzy, w tym wysłannicy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, którzy do tej pory czuwali nad prawidłowym przebiegiem głosowania w krajach o nieugruntowanej demokracji, np. w Macedonii czy Bośni.
2 lata temu Floryda stała się areną najgłośniejszego sporu wyborczego w historii Stanów Zjednoczonych. Z tego powodu przez ponad miesiąc nie było możliwe określenie, kto został prezydentem całego kraju. Zawinił przestarzały system kart do głosowania. W rozwiązanie sporu musiał się włączyć Sąd Najwyższy. Wtedy poddanie wyborów na Florydzie międzynarodowemu nadzorowi zaproponował podobno żartem prezydent Rosji. OBWE utrzymuje, że zaproszenie wyszło z Departamentu Stanu.
Więcej o wyborach na Florydzie sprzed 2 lat.
Mimo doświadczeń z 2000 roku tylko Georgia wprowadziła w całym stanie ujednolicony system głosowania za pomocą elektronicznych maszyn z ekranami dotykowymi. Pozostałe stany, w tym Floryda, wprowadziły zmiany tylko w niektórych hrabstwach.
Jakie jeszcze "pułapki" czekają na Amerykanów w tych wyborach, sprawdzał waszyngtoński korespondent RMF Grzegorz Jasiński. Posłuchaj:
Według sondaży wszystko wskazuje na to, że Republikanie utrzymają przewagę w Izbie Reprezentantów. Demokratom potrzeba dodatkowych 6 mandatów. Tymczasem uważa się, że zaledwie 10 mandatów może zmienić właściciela. W wyścigu do Senatu tylko w 9 z 34 zainteresowanych stanów rywalizacja jest wyrównana. Ryzyko rozłożone jest równo, wszystko może się zdarzyć. W komentarzach podkreśla się, że Demokraci nie potrafili przedstawić wyborcom jasnego programu naprawy gospodarki. Nie zaatakowali administracji Bush skutecznie tam, gdzie leżą jej słabości i prawdopodobnie dlatego wybory okażą się sukcesem urzędującego prezydenta.
Media zastrzegają, że tym razem bardzo ostrożnie będą formułować prognozy. Firma, która zajmuje się ankietowaniem wyborców po raz pierwszy zastosuje nowy program i zastrzega, że jej dane mogą zostać ujawione później niż do tej pory bywało. Rano powinny być znane już pierwsze, wstępne wyniki głosowania. Jeśli wybory okażą się wyrównane, a prawnicy będą mieli jakieś pole do popisu, ostateczny układ sił na amerykańskiej scenie politycznej możemy poznać dopiero za miesiąc.
Foto: Archiwum RMF
05:00