Martynka urodziła się w 5. lub 6. miesiącu ciąży - takie są wstępne ustalenia dotyczące dziewczynki, którą siostry boromeuszki znalazły we wtorek wieczorem martwą w oknie życia przy ul. Rydygiera we Wrocławiu. "Po usłyszeniu alarmu o zostawieniu dziecka pojawiłyśmy się przy oknie życia w ciągu 2-3 minut" - mówi RMF FM siostra Ewa Jędrzejak. Noworodek nie oddychał, reanimacja się nie powiodła. Sprawę badają wrocławska prokuratura i policja.

Martynka urodziła się w 5. lub 6. miesiącu ciąży - takie są wstępne ustalenia dotyczące dziewczynki, którą siostry boromeuszki znalazły we wtorek wieczorem martwą w oknie życia przy ul. Rydygiera we Wrocławiu. "Po usłyszeniu alarmu o zostawieniu dziecka pojawiłyśmy się przy oknie życia w ciągu 2-3 minut" - mówi RMF FM siostra Ewa Jędrzejak. Noworodek nie oddychał, reanimacja się nie powiodła. Sprawę badają wrocławska prokuratura i policja.
Śledczy sprawdzą m.in. procedury obowiązujące w sytuacji, kiedy w oknie życie pozostawione zostaje dziecko (zdjęcie ilustracyjne) /Marcin Bielecki /PAP

Tego dnia było kilka alarmów. Wszystkie były fałszywe. Ten za piętnaście ósma był alarmem prawdziwym, za którym kryło się przyniesienie dzieciątka - opowiada siostra Ewa reporterowi RMF FM Bartłomiejowi Paulusowi.

Siostra, która pojawiła się na miejscu, zobaczyła w oknie małą torbę podróżną. W środku było bardzo małe dziecko. Nie dawało żadnych oznak życia. Siostry natychmiast wezwały pogotowie, ale maleństwa nie udało się uratować.

To było takie dzieciątko, które praktycznie, nawet gdyby trafiło do inkubatora, miało mizerne szanse na przeżycie. Co dopiero w takiej sytuacji, kiedy było przyniesione, nawet z niedaleka, to jednak tego dnia był i deszcz, i w miarę chłodno. Dla takiego noworodka i jeszcze wcześniaka to były warunki bardzo ekstremalne - mówi siostra Ewa.

Przy dziecku pozostawiony był list o treści: Widzę, jak dzielnie walczysz o każdy oddech. Mam nadzieję, że sobie poradzisz. Że będziesz zdrowa i szczęśliwa.

Opiekunki okna życia zapewniają, że dziecko nie leżało w oknie długo. Sygnał jest przekazywany na telefony komórkowe prawie w tym samym momencie, w którym następuje otwarcie okna. Nawet z końca tego obiektu jesteśmy w stanie dotrzeć w to miejsce w ciągu 4 minut - mówi siostra Ewa.

Opiekunki okna życia nie chcą oceniać ani matki, ani ojca dziewczynki. Wiedzą, że kobieta po przedwczesnym porodzie mogła przeżyć szok. Mogła nie do końca wiedzieć, co robiła. Pomysł z oknem życia nie był na pewno najlepszym pomysłem. Nie winiłabym jednak tej kobiety. To mogła być jakaś tragedia, z którą ona sobie nie poradziła - zaznacza siostra Ewa.

Zapewnia również, że jeśli matka dziewczynki potrzebuje pomocy i skontaktuje się z siostrami, to na pewno jej tę pomoc zapewnią.

Sprawę bada Prokuratura Rejonowa Wrocław-Śródmieście. Musimy ustalić godzinę zgonu i przyczyny śmierci. Czekamy na wyniki sekcji (zwłok -red.) z Zakładu Medycyny Sądowej - mówi naszemu reporterowi Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Przesłuchane zostaną siostry opiekujące się oknem życia. Policja i prokuratura szukają świadków i matki dziewczynki. Kobieta może potrzebować pomocy medycznej. Ponadto funkcjonariusze proszą o kontakt osoby, które mogą wiedzieć, kim jest ta kobieta.

Sprawdzane będą również procedury obowiązujące w sytuacji, kiedy w oknie życie pozostawione zostaje dziecko.

(edbie)