PKP wstrzymały odbiór techniczny kolejnych pociągów Pendolino z fabryki we Włoszech. Były one uszkodzone i miały zamontowane używane części. Kolejarze po raz pierwszy oficjalnie przyznają, że regularne kursowanie składów od grudnia jest coraz mniej realne.

W przekazywanych pociągach wykryto m.in. skorodowane części podwozia, uszkodzone śruby, a także używane wcześniej koła, których stan pozostawiał wiele do życzenia. Zdaniem władz PKP to dowód na to, że producent ma problemy w swojej fabryce i nie jest w stanie dotrzymać kolejnych terminów. Dlatego opóźnia homologację pociągów w Polsce, by wymusić rezygnację z kar. Nie ma o tym mowy - mówi prezes PKP Intercity Marcin Celejewski i aby wytrącić argument, że Pendolino musi wyjechać w grudniu, przyznaje "grudzień dzisiaj może być zagrożony".

Kolejny możliwy termin wyjazdu Pendolino na polskie tory to dopiero marzec. PKP stosuje jeszcze jeden wybieg by wymusić szybszą homologację Pendolino w Polsce. Złoży do UTK wniosek dla swoich lokomotyw na dopuszczenie do prędkości 250 km/h.

W połowie maja Urząd Transportu Kolejowego zwrócił producentowi pociągu Pendolino wniosek homologacyjny. Dokument nie spełniał oczekiwań PKP InterCity, bo pozwalał na jazdę z prędkością 160 km/h, a nie 250 km/h.

Składy miały pokonywać trasę z Warszawy do Gdańska w mniej więcej 2 h 40 min, trasę do Krakowa w 2 h 15 min, do Katowic w 2 h 10 min, do Wrocławia w 3 h 30 min. Z Gdyni do Krakowa pociągi miały przejechać w 5 h 20 min, do Katowic w 5 h 15 min, a do Gliwic w mniej więcej 6 h. PKP Intercity kupiło 20 pociągów Pendolino - kosztowały około 400 mln euro.

(ug)