Prokuratura zajęła się sprawą tragicznego wypadku w Jaworznie, gdzie zginęła 19-letnia dziewczyna obserwująca nielegalne wyścigi uliczne. Dwie inne osoby zostały ranne. Dokładne okoliczności zdarzenia nie są znane, policja wyjaśnia przyczyny tragedii. Informację o wypadku dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.
Do tragicznego wypadku doszło w czwartek około 22 w jednej dzielnic Jaworzna - Jeleń Dąb, na drodze dojazdowej do oczyszczalni ścieków. To szeroki i prosty odcinek. Ze wstępnych ustaleń wynika, że tą ulicą jechało bmw, nagle z podporządkowanej wyjechał jaguar. Auta zderzyły się, przeleciały przez ulicę i uderzyły w stojące na poboczu dwie osoby. Najprawdopodobniej albo jeden z tych samochodów albo jakiś element, który się oderwał od auta - od bmw odpadło koło - uderzyły w osoby, które stały na poboczu - wyjaśnia podinspektor Wojciech Głowacz z policji w Jaworznie.
W wypadku, mimo udzielonej pomocy pogotowia, zginęła 19-letnia dziewczyna. Druga poszkodowana osoba - młody mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala. Jak informują lekarze, ma poważne urazy wewnętrzne; trwa walka o jego życie. Ranny został także kierowca bmw - ma niegroźny uraz głowy. Od mężczyzny pobrano krew do badań. Na razie nie wiadomo, czy 20-latek był pijany lub pod wpływem środków odurzających.
Policjanci przebadali natomiast 27-letniego kierowcę jaguara. Wiadomo, że był trzeźwy. Do wyjaśnienia został zatrzymany w policyjnym areszcie. Niewykluczone, że usłyszy zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Jak ustaliła nasza dziennikarka Anna Kropaczek, samochody, które się zderzyły, nie uczestniczyły w wyścigach. Świadkowie zdarzenia potwierdzają jednak, że w tym miejscu odbywały się nielegalne zawody. Wyścigi odbywały się tu regularnie - mówią reporterowi RMF FM. Przyjeżdżali na nie młodzi kierowcy ze Śląska i Małopolski. Zwykle w rajdach bierze udział kilkudziesięciu uczestników i widzów. Przyjeżdżali około 17, przygotowywali się, robili rozgrzewki. Główny wyścig rozgrywano później - opowiada jeden ze świadkowie zawodów. Było jak na prawdziwych wyścigach. Rozpędzali się na długości 400-500 metrów i jechali, ile mają pod maską - dodaje inny.
Także policja przyznaje, że w rejonie oczyszczalni często dochodziło do nielegalnych wyścigów. Wszystko wskazuje na to, że miały tam miejsce nielegalne wyścigi. Było kilkanaście samochodów i grupa obserwatorów. Już w ubiegłym roku mieliśmy sygnały, że młodzi ludzie ścigają się samochodami w tej części miasta - zaznaczył podinspektor Wojciech Głowacz, jeden z policjantów prowadzących sprawę.
W ostatnich nielegalnych wyścigach - według ustaleń funkcjonariuszy - uczestniczyło około 20 osób, zarówno ze Śląska, jak i Małopolski.