Pielęgniarki zapowiadają strajk generalny, jeśli ich warunki pracy nie poprawią się, a płace nie wzrosną. Możliwe, że do protestu dołączą ratownicy medyczni.
W ciągu dwóch tygodni pielęgniarki mają wejść w spory zbiorowe z pracodawcami. To pierwszy etap protestu przeciwko warunkom pracy w trakcie pandemii i niskim wynagrodzeniom. Jeśli żądania pielęgniarek nie przyniosą efektu, to na początku przyszłego roku możliwy jest strajk generalny. Pielęgniarki nie wykluczają, że odejdą wtedy od łóżek pacjentów.
Spór się zaostrza, bo jak informuje reporter RMF FM Paweł Balinowski, pielęgniarki czują się zaniedbane przez rząd. To dlatego, że nadal nie zobaczyły dodatkowych pieniędzy w związku z pandemią koronawirusa. Chodzi o przyjętą, podpisaną, ale wciąż nieopublikowaną ustawę.
Longina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych, w Popołudniowej rozmowie w RMF FM, pytana, czy odejście od łóżek pacjentów nie jest zbyt ostrą formą protestu, powiedziała, że ma nadzieję, iż pielęgniarki zostaną zrozumiane przez pacjentów.
Nikt się nad pielęgniarkami nie lituje. Dość lekceważenia pracowników ochrony zdrowia - mówiła w studiu RMF FM.
Ratownicy medyczni nie wykluczają, że dołaczą do proterstu pielęgniarek. Chodzi o wspólne wchodzenie w spory zbiorowe albo akcje protestacyjne. Związki zawodowe ratowników i pielęgniarek muszą jednak najpierw porozmawiać i porozumieć się w tej sprawie. Najbliższa taka okazja będzie w piątek, podczas spotkania forum związków zawodowych. Z ankiety prowadzonej przez związkowców wśród ratowników wynika, że prawie 60 procent z nich opowiada się za dołączeniem do protestu pielęgniarek.
Sami ratownicy nieoficjalnie mówią, że w najbliższych dniach może dojść do demonstracji w Warszawie, przed ministerstwem zdrowia. Decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły.