Prokuratura musi wykonać kolejne badania DNA, by ustalić, czy ciało znalezione w Wiśle należy do zaginionego szyfranta Stefana Zielonki - dowiedział się reporter RMF FM Roman Osica. Badania przeprowadzone do tej pory nie rozwiały wątpliwości, bowiem wzajemnie się wykluczyły. Śledczy wykonali testy niedokładnie: pobrano próbki tylko z dwóch miejsc ciała znalezionego w Wiśle.
Badania DNA dokonane z fragmentów kośćca wykazały, że to jest szyfrant. Badania zęba wykluczyły to - powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM prokurator generalny Andrzej Seremet. Dlatego zlecono pobranie trzeciej próbki, której zbadanie już z całą pewnością określi, czy ciało należy do szyfranta Zielonki czy też nie. Wyniki tego badania mają być gotowe za kilka dni.
27 kwietnia w warszawskim Wawrze, niedaleko Wału Miedzeszyńskiego wyłowiono zwłoki mężczyzny. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wznowiła zawieszone wcześniej tajne śledztwo w sprawie zaginięcia szyfranta Stefana Zielonki.
52-letni wojskowy, pracownik Służby Wywiadu Wojskowego, zaginął w kwietniu 2009 r. Z domu na warszawskim Gocławiu wyszedł w drugim dniu świąt wielkanocnych. Jego zaginięcie zgłosiła żona. Służby informowały, że przyczyną zniknięcia były najprawdopodobniej problemy osobiste. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła mu zarzut dezercji.
Według mediów najbardziej prawdopodobne były dwie wersje wydarzeń. Pierwsza zakładała, że szyfrant popełnił samobójstwo lub zginął przypadkowo. Według drugiej od dawna współpracował z obcym wywiadem i został wywieziony z kraju.