Dwie osoby zostały zatrzymane w sprawie śmierci rocznego chłopca w jednym z mieszkań w Głogowie na Dolnym Śląsku. Chłopiec zmarł wczoraj. Po tym, jak wezwano pomoc, na miejsce najpierw przyjechała straż. Dopiero później karetka pogotowia.
Zatrzymani to osoby mieszkające z chłopcem, który zmarł - mówi Katarzyna Kasperczak, prokurator rejonowa w Głogowie. Zastrzega przy tym, że więcej informacji nie może na razie udzielić. Śledztwo jest prowadzone wstępnie w kierunku zaniedbania obowiązku opieki nad dzieckiem. Dalsze kroki prokuratury będą uzależnione od wyników sekcji zwłok chłopca. Zaplanowano ją na jutro.
Dziecko zmarło wczoraj. Jak informowały lokalne media, przestało oddychać i pomoc wezwała matka. Pojawiła się w nich też informacja, że w najbliższej okolicy zabrakło karetki pogotowia, dlatego ta przyjechała z Polkowic, po straży pożarnej. Karetka była na miejscu, ale nie w pierwszej kolejności, tylko dojechała nieco później - powiedziała prokurator.
Śledczy mają sprawdzać wątek braku wolnego ambulansu.