Polscy skoczkowie narciarscy udowodnili w sobotę, że są najlepszą drużyną na świecie. Ale czy będą mieli następców? Można wątpić, bo młodzi zawodnicy w Zakopanem nie mają gdzie trenować. Wszystkie skocznie - poza Wielką Krokwią - to ruina. Na treningi skoczkowie jeżdżą co tydzień do oddalonego o ponad 130 km Szczyrku. Na razie pieniędzy na remont nie ma i nie wiadomo, kiedy będą.
Połamane schody, wystające druty, dziury w zeskoku, a przede wszystkim nieczynny od kilku lat wyciąg - taki obraz przedstawiają zakopiańskie skocznie średnia, mała, malutka i maleńka. Do tego dochodzi przestarzały profil, który wyrabia w młodych skoczkach złe nawyki.
Skocznie były tej zimy przygotowane, ale skakanie na nich to duże ryzyko.
Kilkunastokilogramowe dziecko musi wynieść ze sobą bardzo ciężkie narty, w butach narciarskich musi wyjść na tę skocznię i potem skoczyć. Raz, że zmniejszamy liczbę skoków, które może oddać na treningu, jeszcze do tego z takim obciążeniem wychodzący na skocznię młody człowiek, w okresie rozwoju... Jest duże zagrożenie, że coś może się później z jego organizmem złego wydarzyć. Warunki mamy gorsze niż 40 lat temu, kiedy jeszcze ja uprawiałam sport - mówi Barbara Sobańska, dyrektor Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem.
O tym, że skocznie są w ruinie, mówimy już co najmniej od pięciu lat. Nie ma żadnej reakcji. Nawet Kamil Stoch, w końcu dwukrotny mistrz olimpijski, ze łzami w oczach wypowiadał się na ten temat - i nie ma żadnej reakcji. Co możemy zrobić? - rozkłada bezradnie ręce Andrzej Kozak, wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego do spraw infrastruktury narciarskiej.
Skocznie należą do Centralnego Ośrodka Sportu. Dyrektor Ośrodka Przygotowań Olimpijskich Sebastian Danikiewicz mówi, że ich remont wpisany jest w planie wieloletnim. Jest to jednak program do 2022 roku. Dyrektor nie ukrywa, że skocznie nie są priorytetem. Kiedy więc zacznie się ich remont, powiedzieć nie potrafi. Na razie wyremontowano wyciąg. Technicznie jest sprawny, ale nie został jeszcze dopuszczony przez dozór techniczny.
Tragiczną sytuacją skoczni zainteresował się zakopiański samorząd. Burmistrz Leszek Dorula zapowiedział, że będzie chciał skomunalizować te obiekty. W najbliższym czasie wystąpi do rządu z odpowiednim wnioskiem. Jego starania nie przyniosą jednak raczej spodziewanego efektu.
Oto, jaką odpowiedź dostaliśmy w tej sprawie z Ministerstwa Sportu i Turystyki:
Wygląda na to, że młodzi skoczkowie z Zakopanego przez najbliższe lata skazani będą na dojeżdżanie na treningi do Wisły i Szczyrku, a kiedy powstaną nowe skocznie w Chochołowie - może właśnie tam. Szkoda tylko, że zamiast budować nowe - nikt nie wyremontuje już istniejących obiektów.
(mpw)