"Po tych siedmiu dniach wiemy doskonale, że przedsiębiorcy, przetwórcy rolni, branża medyczna, wszyscy uderzyli na alarm. Mamy sytuację, w której pan premier wyznaczył dwóch wicepremierów do rozwiązania problemu z niedoborem dwutlenku węgla i kwasu azotowego. A tu okazuje się, że nie trzeba dwóch wicepremierów, jeden prezes Daniel Obajtek wydał polecenie "wznowić produkcję". I Anwil wznowił" - mówił w programie "7 pytań o 07:07" w radiu RMF24 były minister rolnictwa Marek Sawicki.
Polityk PSL-u podkreślił, że "żąda od premiera wyjaśnień", kto podjął decyzję o wstrzymaniu produkcji nawozów, gdyż daje to sygnał na rynki europejskie, "że z polską żywnością i stabilnością dostaw jest coś nie tak".
"Powodem kryzysu jest nieudolność zarządzających. Premier nam tłumaczy, że magazyny gazowe są zapełnione w 98 procentach, a wypełnimy je do 110 proc., mamy wydobycie krajowe i jeszcze nam się mówi, że spokojnie można czekać na zimę, bo będą kontrakty zapewniające nam dopływ gazu. To dlaczego wstrzymuje się dostawy gazowe do tych spółek azotowych? A może się nie wstrzymuje? A może mieliśmy tylko takie działania nieudolnych cwaniaczków w postaci zarządów tych firm, które chciały dać impuls cenowy?" - pytał Sawicki.
"Mamy centralnie sterowaną gospodarką i ci menedżerowie rano kawy nie wypiją, jeśli z Nowogrodzkiej nie dostaną sygnału, że ją wypić mogą" - stwierdził.
Bogdan Zalewski, RMF24: "Ziemia jałowa" - te słowa ostatnio pulsują mi w głowie. To jest tytuł słynnego poematu z 1922 roku, dokładnie sprzed stu lat. Amerykańsko-brytyjski poeta T. S. Eliot ukazał w nim kryzys Europy - symboliczne obrazy wojny, suszy pustoszącej Ziemię. Czytamy takie słowa: "I słońce tam pali, i martwe drzewo nie daje schronienia". To był rok 1922. I zastanawiam się: czy historia zatoczyła koło? Mamy rok 2022 i znów wojna się toczy. I susza. Czy grozi nam jałowa ziemia, panie pośle?
Marek Sawicki: Nie sądzę żeby groziła nam jałowa ziemia. Na pewno susza jest chyba już nie tylko w tym roku, ale co najmniej od ponad 20 lat.
W radiu RMF24 witamy posła Marka Sawickiego. Siedem pytań o 07:07 do wiceprzewodniczącego klubu poselskiego Polskiego Stronnictwa Ludowego-Koalicja Polska, byłego ministra rolnictwa i rozwoju wsi w rządzie Donalda Tuska, a potem Ewy Kopacz. Panie pośle, 7 dni temu dokładnie zarząd Grupy Azoty wstrzymał produkcję nawozów azotowych. Jak pan ocenia skalę problemu po tym tygodniu?
Zarząd Grupy Azoty i jeszcze firma Anwil. Po tych siedmiu dniach wiemy doskonale, że przedsiębiorcy, przetwórcy rolni, ale także cała branża medyczna szpitale, przechowalnictwo leków, aptekarstwo - wszyscy uderzyli na alarm. No i mamy sytuację, w której pan premier dzielnie wyznaczył dwóch wicepremierów do rozwiązania problemu z niedoborem dwutlenku węgla i kwasu azotowego. A to okazuje się, że nie trzeba żadnych wicepremierów. Jeden prezes Daniel Obajtek wydał polecenie wznowić produkcję i Anwil wznowił.
Niech się stanie - powiedział prezes Obajtek.
A Grupa Azoty, z tego co wiem, pracuje na poziomie 42-43 procent swojej mocy, więc z pewnością jest to taka produkcja, która dostarcza w tej chwili dwutlenek węgla i kwas azotowy. Natomiast to, co mi wczoraj przedsiębiorcy mówili, to wznowienie produkcji nie oznacza, że dziś i jutro już od razu będzie ten dwutlenek węgla, dlatego że ten rozruch trwa co najmniej 48 godzin.
Ale dziś mamy posiedzenie rządu. Wicepremierzy Kowalczyk i Sasin obiecali plan działań w sprawie kryzysu nawozowego. Czego pan żąda od rządu?
Ja żądam od premiera wyjaśnienia, kto podjął taką decyzję, bo problem nie polega na tym, że wstrzymano produkcję, gdzieś nagle zabrakło dwutlenku węgla. Problem polega na tym, że polskie rolnictwo jest dzisiaj wysoko wydajne, jest rolnictwem eksportowym. Prawie 40 procent naszej produkcji eksportujemy. W tym roku ta wartość eksportu z pewnością osiągnie granicę 40 mld euro. Jaki sygnał wysyłają te grupy do państwowych zakładów azotowych do konsumentów w Europie, do sieci handlowych europejskich?
Z jednej strony krytykuje pan spółki Skarbu Państwa, ale z drugiej strony krytykuje pan arbitralne decyzje, które tym spółkom nakazują wznowienie produkcji. To nie jest sprzeczność?
Ja pochwaliłem prezesa Obajtka, że nie czekał na dzielnych wicepremierów Sasina i Kowalczyka. Podjął decyzję i okazuje się, że bez zbierania się rządu można było to zrobić. Problem polega na tym, że rząd w ogóle o tym nie powinien wiedzieć, bo ten problem nie powinien zaistnieć. Odpowiedzialni prezesi nie robią tego typu przerw w produkcji i nie dają sygnału na rynki europejskie, że z polską żywnością i stabilnością dostaw może być coś nie tak.
Ale jaki jest powód kryzysu, panie pośle? Wyłącznie wojna Rosji z Ukrainą i drogi gaz?
Nie panie redaktorze, przede wszystkim powodem kryzysu jest nieudolność zarządzających, bo jeszcze nam pan premier tłumaczy, że kawerny magazynowe gazu są zapełnione w 98 procentach, a wypełnimy je do 110 procent. Jeszcze mamy wydobycie krajowe, a mamy na poziomie 4 miliardów metrów sześciennych. I jeszcze mówi nam się, że spokojnie możemy czekać na zimę, bo będą kontrakty zapewniające nam dopływ gazu. To dlaczego wstrzymuje się dostawy gazu dla tych spółek azotowych? A może się nie wstrzymuje? A może tylko mieliśmy takie działania nieudolnych cwaniaczków w postaci zarządów tych firm, które chciały dać impuls cenowy? Że oto nawozy, mimo że dziś już są po 4-5 tysięcy złotych - to jeszcze dadzą taki impuls, to za chwilę dzielny rząd ogłosi po dzisiejszym posiedzeniu, że dzięki aktywności i dobrej pracy wicepremierów nawozy nie będę po 10 tys. złotych, tylko po 6-7 tys.
Ale pan jest za ręcznym sterowaniem gospodarką?
Nie, ja nie jestem. W normalnych warunkach, w normalnym państwie, w normalnej gospodarce rząd w ogóle by się tym nie zajmował, nawet by o tym nie wiedział, bo taki problem by nie zaistniał. A mamy centralnie sterowaną gospodarkę i ci menedżerowie, że tak powiem, rano kawy nie wypiją, jeśli nie dostaną z Nowogrodzkiej sygnału, że wypić mogą.
No właśnie ale panie pośle czy to sterowanie ręczne odbywa się wyłącznie na terenie naszego kraju? Czy Bruksela może wykorzystać kryzys gazowy do np. eliminacji sztucznych nawozów z unijnego rolnictwa? Czy to nie jest szerszy problem?
Panie redaktorze, jeśli komuś się wydaje, że Bruksela myśli o tym jak wyeliminować nawozy z produkcji żywności, to jest w głębokim błędzie, bo to przede wszystkim Brukseli na tym zależy, żeby dostatek żywnościowy i gospodarczy w Europie był zapewniony. I przestańmy mówić o tej Brukseli, jako jakiejś wyimaginowanej wspólnocie, bo tę Brukselę w postaci Rady Europejskiej współstanowi nasz wybitny polityk premier Mateusz Morawiecki, a Komisję Europejską współtworzy.
Janusz Wojciechowski.
Więc to jest nasza wspólnota nasza Bruksela i nasi ważni politycy w naszym interesie, w naszym imieniu układają te relacje i podejmują decyzje.
No właśnie ja mówię o tym unijnym planie, także tutaj z uczestnictwem naszych polityków. Panie pośle, pamięta pan, co się stało w Holandii? Do czego doprowadził drastyczny rządowy plan redukcji nawozów azotowych?
Ale pan sugeruje, że premier Mateusz Morawiecki i Janusz Wojciechowski chcieliby zlikwidować europejskie rolnictwo? To co wyczynia pan premier Rutte to jest normalna jego inicjatywa, a nie inicjatywa Brukseli.
No tak, ale mamy program "od pola do stołu", gdzie jest redukcja nawozów azotowych, sztucznych nawozów. I to się stało w Holandii, doprowadziło to do zamieszek, do starć z farmerami. Czy Unia będzie chciała zrobić Niderlandy w Polsce przy pomocy także naszych przedstawicieli w Komisji Europejskiej?
Ja dzisiaj nie jestem ani w Komisji, ani w Radzie Europejskiej. Dziś w Radzie Europejskiej jest pan premier Morawiecki, a w Komisji Janusz Wojciechowski. Jeśli oni w naszym imieniu chcą to zrobić, to trzeba rzeczywiście bić na alarm. Natomiast jest inne rozwiązanie, którego Polska nie chce przyjąć, bo gdyby dzisiaj Polska miała 10 miesięcy biogazowni rolniczych, to mielibyśmy nie tylko energię cieplną, nie tylko mielibyśmy biometan, nie tylko ten dwutlenek węgla, którego brakowało, czy nawet na wodór, ale mielibyśmy ogromne ilości pofermentu a więc bardzo dobrego organicznego nawozu, który skutecznie mógłby eliminować sporą część nawozów azotowych, fosforowych i potasowych.
Panie pośle, zawsze są jakieś dobre rozwiązania, wszyscy o tym mówią. Wicepremier Waldemar Pawlak kiedyś mówił także o gazowaniu węgla. Każdy ma jakieś tam szczytne pomysły proekologiczne, a potem się okazuje, że kiedy ktoś rządzi, to tego nie realizuje.
Zmieniają się czasy. Gazowanie węgla było dobre 10 lat temu. Informuję pana, że era węgla i w ogóle węglowodorów kopalnych kończy się, tak jak skończyła się era kamienia łupanego, dlatego że za chwilę zmienią się technologie pozyskiwania energii, pozyskiwania także tego wodoru, czy pozyskiwania ciepła.
Panie pośle, jakoś tego końca ery węgla nie widzę, ale może ja mam jakieś bielmo tutaj, bo mimo wszystko agenda Zielonego Ładu troszkę ulega korekcie. Nie ma pan takiego wrażenia?
Zapraszam pana do Wielkopolski, do Uniwersytetu Rolniczego. Tam pan zobaczy jak wygląda era postwęglowa. Tam są już biogazownie, które rzeczywiście świetnie funkcjonują na produktach ubocznych i odpadowych, na oborniku, na gnojowicy, na tych brązowych workach z odpadów komunalnych. I można to zrobić. Zapraszam pana do Wałbrzycha do rozmowy z panem prezydentem, on przygotowuje duży program dla aglomeracji wałbrzyskiej, gdzie aglomeracja wałbrzyska będzie niebawem całkowicie samowystarczalna energetycznie w oparciu o właśnie surowce odnawialne, o biodegradowalne odpady komunalne z tej aglomeracji.
Panie pośle, tak na koniec jeszcze, bo troszkę odbiegliśmy od tematu nawozów, to jest tak nasz główny temat...
Jeszcze raz panu powtarzam, naprawdę świetnym nawozem będzie poferment z biogazowni, a żeby zbudować 10 tysięcy biogazowni, to wie pan, co trzeba zrobić? Odblokować KPO. Te 22 miliardy, których pan premier nie zakontraktował, bo wynegocjował 58 miliardów euro, zakontraktował 36. Ja napisałem, żeby te 22 miliardy euro uruchomił właśnie na biogazownie, to jest 100 miliardów złotych. Jeszcze dofinansowanie będzie 50 na 50, to jest 200 mld zł, a za 200 mld złotych w ciągu 3-5 lat...
Rozumiem panie pośle, tylko że w tych kamieniach milowych mieszczą się różne elementy związane także z Zielonym Ładem. I mam taki przykład. Mam taki przykład ze świata. W Unii Europejskiej mamy do czynienia z próbą redukcji nawozów sztucznych. A pamięta pan takie państwo na świecie, które wprowadzało takie ekologiczne rolnictwo i czym to się skończyło? Takie radykalnie ekologiczne rolnictwo.
Panie redaktorze, ja nie mówię o radykalnie ekologicznym rolnictwie, mówię o rolnictwie zeroemisyjnym. Jeśli dzisiaj polska hodowla drobiu, trzody, bydła będzie wyposażona w biogazownie, to będziemy mieli certyfikat zeroemisyjnego mięsa, a rolnicy dodatkowo będą mieli właśnie własne nawozy w postaci pofermentu, będą mieli energię i pieniądze. I o tym mówię. I to jest naprawdę do zrobienia. Zapraszam pana do Danii. Tam już 30 procent całego gazu, jaki używa Dania, to jest gaz pochodzenia rolniczego. W 2030 roku będzie tego 75 proc., a już w 2040 Dania - mimo że ma własne złoża gazu ziemnego - będzie w pełni niezależna...
I dobrze byłoby znaleźć wspólny mianownik unijny tutaj, bo każde państwo jak widać ma jakieś swoje własne rozwiązania. Ja przywołałem Holandię. Tam był ogromny kryzys. A to państwo, o którym mówiłem, państwo z tym radykalizmem ekologicznym to była Sri Lanka, gdzie próbowano redukować w sposób drastyczny nawozy sztuczne i skończyło się to ogromnym kryzysem. Więc dlatego mówię, że to są bardzo trudne i skomplikowane sprawy. Pan się skupił na jednym elemencie - biogazowni, a to przecież jest tylko jest tylko jeden drobny element.
Nie jestem fanem Zielonego Ładu, ja tylko proponuje zastępowanie tego, co dzisiaj jest chemiczne sztuczne i importowane własnym produktem ubocznym, który można przerobić.