Po „odchudzeniu” zamiast 24, rząd będzie miał 21 członków. Będzie mniej resortów, ale więcej wicepremierów i ministrów w Kancelarii Premiera. Po dyskutowanej trzeci miesiąc rekonstrukcji w rządzie Mateusza Morawieckiego zmieni się zaledwie dwóch szefów resortów. Cały zabieg przypomina nałożenie gorsetu komuś, kto poprawia sobie wprawdzie talię, ale przerosty wylewają mu się górą i dołem.

Nadal nie jest do końca jasna struktura i podział zadań oraz stanowisk w nowym rządzie Mateusza Morawieckiego. Już jednak ze znanych oficjalnych oświadczeń w tej sprawie wynika, że likwidacja ministerstw niespecjalnie przełoży się na zmniejszenie liczby ministrów. Na dodatek powstaną urzędy centralne de facto pełniące rolę resortów, tyle że pod inną nazwą. Łączny efekt zmian, jeśli chodzi o oszczędności, może dać efekt nader skromny.

Od kilku dni wiemy, że rekonstrukcja da zmniejszenie liczby resortów z 20 do 14 i zwiększenie liczby wicepremierów z trzech do czterech. Oświadczenie premiera, że zmiany mają bardziej charakter strukturalny niż personalny może raczej budzić wątpliwości.

Strukturalne zagadki

Nie minął rok od rozdzielenia przez tego samego premiera spraw środowiska i klimatu, i znów oba te działy administracji lądują w tym samym resorcie, razem z resztą z gospodarką wodną i... energią. Albo błędem były więc decyzje sprzed roku, albo są nim te dzisiejsze.

Podobnie na przyznanie się do błędu bądź popełnianie go wygląda likwidowanie powołanego niecały rok temu resortu funduszy i polityki regionalnej i przekazywanie jego kompetencji innym ministerstwom, głównie finansów.

Prawdziwą zagadką jest utworzenie Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii, w którym znajdzie się m.in. wyjęte z resortu infrastruktury budownictwo, gospodarka oraz turystyka i praca, która przestanie podlegać ministrowi rodziny i polityki społecznej. Co łączy te wszystkie dziedziny poza zdolnościami wicepremiera Gowina, który ma nimi kierować?

Likwidacja przez tworzenie

W wyniku rekonstrukcji mają powstać dwa nieznane dotąd urzędy centralne, w istocie stanowiące zapewne odpowiednik ministerstw, tyle że pod innymi nazwami; Rządowe Centrum Sportu, cokolwiek się pod tą nazwą kryje, ma podlegać ministrowi kultury i dziedzictwa narodowego. Centralny Główny Urząd Morski de facto dziedziczący sporą część kompetencji ministra Gróbarczyka ma z kolei podlegać resortowi infrastruktury, razem z także wziętymi z likwidowanego resortu gospodarki morskiej rybołówstwem i żeglugą śródlądową.

Z oficjalnie znanych komunikatów nie wynika zaś żaden powód, który nakazywałby tworzenie w rządzie dodatkowej struktury, nadzorującej resorty obrony, spraw wewnętrznych i sprawiedliwości, i to struktury podlegającej aż wicepremierowi bez teki - Jarosławowi Kaczyńskiemu. Pomysł uznania Ministerstwa Sprawiedliwości za resort siłowy niespecjalnie przekonuje do uznawania za stabilny kraju, w którym to się dzieje.

Tylko strukturalnie jednak patrząc - czy powołanie tych wszystkich instytucji nie oznacza faktycznego podwojenia struktur, zajmujących się podległymi im sprawami?

Odchudzanie przez przesuwanie

Gabinet Mateusza Morawieckiego przed rekonstrukcją liczył ponad stu ministrów i wiceministrów. Po rekonstrukcji liczba ministrów spadnie jednak tylko do do 21, bo w Kancelarii Premiera RP pojawią się dodatkowe stanowiska jako rekompensata za utratę resortów przez koalicjantów. To, że co trzeci członek gabinetu będzie ministrem bez teki będzie swoistym rekordem.

Zapewne więcej będzie też w KPRM sekretarzy stanu, odpowiadających za różne obszary działania. Dziś jest ich siedmiu, na pewno wiemy o dodatkowych dwóch (Michał Cieślak z Porozumienia i Michał Wójcik z Solidarnej Polski), można też obstawiać, że przechodzące pod nadzór KPRM sprawy cyfryzacji nadal nadzorować będzie szefujący likwidowanemu dziś Ministerstwu Cyfryzacji Marek Zagórski.

Rój wiceministrów

Nie można też zapominać o ponad 70 resortowych wiceministrach w obecnym rządzie. 10 z nich powinno stracić funkcje w związku ze zlikwidowaniem ich resortów. Pewności jednak, że np. panowie od Andrusiewicza po Żalka z rządu rzeczywiście odejdą, czy razem ze sprawami i departamentami którymi się akurat zajmują jedynie przeniosą się do nowych resortów - nie ma.

Podsumowując więc dzisiejszy stan wiedzy można stwierdzić, że być może rekonstrukcja przyniesie odchudzenie administracji i usprawnienie jej działania.

Z jej znanego dziś opisu wynika jednak, że jest to, delikatnie mówiąc, tylko jedna z możliwości.

Opracowanie: