"Całe życie przed nią uciekamy, brzydzimy się nią, boimy się jej. Nie potrafimy o niej rozmawiać, jednocześnie całe życie staramy się żyć tak, by w jej obliczu być spokojnym, spełnionym, powiedzieć sobie: nic bym nie zmienił" - czytamy we wstępie książki "Nad Życie" autorstwa Marii Mazurek i Wojciecha Harpuli. Paradoksalnie wszyscy wiemy też jednak, że nie da się jej uniknąć. Boli zwłaszcza, gdy stykamy się z nią nagle. Boli tym bardziej im bliższej nam osoby dotyczy. Śmierć. Czy można się z nią "oswoić"? Jak można pomóc odchodzącemu i jego bliskim? Czy powinniśmy przygotować się na nią za życia? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań szukamy w rozmowie z prof. Wojciechem Leppertem - krajowym konsultantem ds. medycyny paliatywnej, który od kilku dekad pomaga swoim pacjentom - jakkolwiek dziwnie i niedorzecznie to brzmi - w umieraniu.
Na pierwszą myśl medycyna zawsze wiąże się z ratowaniem życia i dawaniem pacjentom kolejnych szans. W przypadku medycyny paliatywnej, misja lekarzy i personelu medycznego jest jednak nieco inna.
Chodzi nam o to, aby pomóc pacjentowi w przejściu na tą drugą stronę, aby było spokojne, żeby ono było jak najbardziej spokojne, godne. Aby ten pacjent nie odczuwał bólu, duszności, aby miał poczucie bliskości - mówi w rozmowie z naszym reporterem Mateuszem Chłystunem prof. Leppert. Rola medyków nie może się więc ograniczać wyłącznie do podawania leków i nie może skupiać się wyłącznie na chorym.
"Pacjenci, którzy odchodzą - proszą, by nie mówić o tym ich bliskim. Bliscy proszą natomiast, by nie niepokoić pacjentów". Obie strony jak wynika z doświadczenia lekarzy - tłumaczą takie podejście miłością do drugiej strony. Co jednak jest ważniejsze? Szczerość czy dawanie nadziei mimo wszystko?
Pacjenci zawsze chcą mieć nadzieję. Oczywiście to nie może być jakieś brutalne oszukiwanie, że "wszystko będzie dobrze", myślę, że to jest taki trochę nierealny optymizm, natomiast nawet jeśli przekazujemy nawet najtrudniejsze informacje, pacjent zwróci uwagę na sposób, w jaki my z nim rozmawiamy. To jest problem w naszej ochronie zdrowia, że nie poświęcamy pacjentom wystarczająco dużo czasu, a po takim sposobie przekazania tego typu informacji - pacjent bardzo źle się czuje - tłumaczy nasz rozmówca.