Przed siedzibą sądu apelacyjnego w Krakowie odbył się dzisiaj protest w obronie zawieszonych w orzekaniu sędziów, oraz sędziów, którzy zostali przeniesieni do innych wydziałów. Według protestujących to zemsta za to, że nie zgadzają się z reformą sądownictwa i negują kompetencje osób powołanych przez Krajową Radę Sądownictwa.
Protest odbył się po wtorkowym zawieszeniu Marcina Ferka sędziego z sądu okręgowego w Krakowie. We wrześniu informowano, że 11 krakowskich sędziów odmówiło orzekania w składach, w których zasiądą sędziowie wybrani przez obecną Krajową Radę Sądownictwa. Zarazem zapowiedzieli oni "podjęcie środków prawnych w celu uniknięcia wadliwości wydanych z ich udziałem wyroków". Jednym z nich był sędzia Ferek.
Postępowanie dyscyplinarne wobec Ferka wszczął na początku listopada zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych Przemysław Radzik. Chodziło o trzy sprawy, w których sędzia Ferek był przewodniczącym składów i według rzecznika dyscyplinarnego uchybił godności urzędu w ten sposób, że przekraczając swoje uprawnienia, przyznał sobie kompetencje do badania zgodności z prawem powołania trojga innych sędziów.
Przerwa w orzecznictwie, jaką zastosowała w stosunku do mnie pani prezes (Małgorzata Manowska - przyp. RMF FM) dotyczyła, jak ona tu zacytuję "mojego zachowania i moich czynności", czyli pewnie jakieś przestępstwo umyślne popełniłem i zostałem złapany na gorącym uczynku, bo tak stanowi przepis prawa o ustroju sądów powszechnych. Otóż nie, w tym zarządzeniu pani prezes są wyłącznie moje czynności orzecznicze: dwa postanowienia i jedno zarządzenie, czyli za stosowania prawa europejskiego, konstytucji i orzecznictwa, jak również konwencji o ochronie praw człowieka - mówił podczas protestu Ferek.
Ferek od wtorku przychodzi do pracy, ale gabinet zastaje bez akt, nie może też zalogować się do komputera. Nie otrzymał też formalnie pisma dotyczącego zawieszenia, dowiedział się o nim z mediów. Zostało mu odebrane 50 proc. wynagrodzenia.
Zdaniem obecnego na proteście sędziego Waldemara Żurka Ferek został zawieszony nielegalnie. Odbył się nad nim sąd kapturowy, nie wiedział w ogóle o rozprawie, nielegalna Izba Dyscyplinarna SN, nagle przedłuża jego zawieszenie i właściwie bez terminu. Słyszymy, że pani Małgorzata Manowska już teraz blokuje działania Izby Dyscyplinarnej. Co to oznacza dla sędziego Ferka? Że będzie zawieszony nie wiadomo do kiedy przez nielegalny organ. To jest dla sędziego naprawdę poważna rzecz, więc my dzisiaj znowu tu stoimy, żeby zaprotestować przeciwko takim działaniom - zaznaczył.
Żurek podkreślił też, że ostatnie wyroki m.in. Europejskiego Trybunału Praw Człowieka są dla sędziów bardzo istotne. One mówią wyraźnie, że neoKRS nie może prawidłowo nominować sędziów przed tym, jak prezydent wręcza im ostateczny akt nominacji. Nasza konstytucja mówi wyraźnie, że muszą być dwa organy, legalna KRS i nominacja prezydenta, tylko wtedy można powołać sędziego - podkreślił. Jego zdaniem to niezwykle ważne dla zwykłych obywateli, bo później wyroki sędziów powołanych w sposób niewłaściwy mogą być kwestionowane na forum międzynarodowym.
Zdaniem sędziego trzeba uchwalić nową ustawę o KRS i powtórzyć wszystkie konkursy na sędziów. Mamy pomysł, jak zachować część orzeczeń w mocy. Musiałby orzekać legalny Sąd Najwyższy składający się z legalnych sędziów - zaznaczył Żurek.
Do protestu doszło w dniu, w którym minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro spotkał się z unijnym komisarzem ds. sprawiedliwości Didierem Reyndersem. Rozmowy dotyczyły m.in. praworządności. Komisja Europejska z powodu problemów z polskim sądownictwem wstrzymuje się od akceptacji Krajowego Planu Odbudowy. Polska musi zlikwidować Izbę Dyscyplinarną, przywrócić zawieszonych sędziów do orzekania i zlikwidować skutki reformy sądownictwa, aby KPO został zatwierdzony.
Polska reprezentowana przez ten rząd, Ministerstwo Sprawiedliwości reprezentowane przez tego ministra, to kierownictwo, nie zgodzi się nigdy na takie stanowisko, by jednym wolno było wprowadzać pewne zmiany w obszarze sądownictwa, w tym wprowadzenie mechanizmów demokratycznych w zakresie wyboru sędziów, a inne państwa był tego pozbawione, bo tak, bo tak chce urzędnik KE, bo tak chce jakiś sędzia TSUE, bo tak sobie życzy tego jakiś polityk na przykład w Berlinie - zaznaczył po spotkaniu z Reyndersem Ziobro.