Szef Krajowego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych Władysław Serafin miał świadomość, że jego prywatna rozmowa z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem była nagrywana - poinformował rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Dariusz Ślepokura. Serafin był w czwartek przesłuchiwany w prokuraturze w charakterze świadka. Szef kółek rolniczych złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, w którym wskazał, że bez jego zgody zostały rozpowszechnione nagrania jego prywatnej rozmowy z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego.
Po tym przesłuchaniu możemy poinformować, że pan Serafin miał pełną świadomość nagrywania rozmowy. Wiedział, że są urządzenia nagrywające i że jest ona rejestrowana. W tym momencie prokuratura nie może informować, z czyjej inicjatywy to nastąpiło - powiedział Ślepokura. Zapowiedział też, że w najbliższym czasie przesłuchany zostanie Łukasik. Termin nie został jeszcze wyznaczony, ale nastąpi to w najbliższym czasie. Po tym przesłuchaniu prokuratura podejmie dalsze decyzje w tej sprawie - dodał.
Analogiczne zawiadomienie, jak Serafin złożył w prokuraturze jego rozmówca - były prezes ARR.
Serafin po przesłuchaniu w czwartek nie chciał informować o jego przebiegu. Moim rzecznikiem jest prokurator - oświadczył jedynie. Indagowany, że na swej konferencji obiecywał taką wypowiedź, szef kółek rolniczych odparł: Tak, ale prokurator ma w tej sprawie ostatnie zdanie. Serafin nie chciał rozmawiać z mediami także przed wejściem na przesłuchanie - wtedy mówił, że jego ewentualna wypowiedź będzie zależała od decyzji prokuratora.
Wcześniej rzecznik prokuratury podkreślał, że postępowanie - wszczęte po zawiadomieniu Serafina - toczy się w sprawie, a nie przeciwko jakiejś osobie. Dodał też, że przesłuchanie nie dotyczy postępowania ws. niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych zatrudnionych w Agencji Rynku Rolnego i Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi poprzez sprawowanie niewłaściwego nadzoru nad spółką Elewarr.
Zawiadomienie Serafina to pokłosie publikacji "Pulsu Biznesu", który ujawnił rozmowy Serafina z Łukasikiem, byłym prezesem ARR, na temat możliwych nieprawidłowości w spółkach związanych z Ministerstwem Rolnictwa.
Oświadczam, że nikt za mną nie stał, nikt mnie nie inspirował, z nikim się nie układałem, dla nikogo nie pracowałem - mówił Serafin na poniedziałkowej konferencji prasowej i zapewniał, że niczego się nie obawia. Jego zdaniem cała - jak to określił - "zadyma" z taśmami "ma wykopać koalicję i PSL".
Szef kółek rolniczych przyznał, że znane są mu okoliczności powstania nagrania, które "weszło w obieg publiczny". Dla dobra sprawy nie będziemy rozmawiać z prokuratorem przez media - zaznaczył. Zapowiedział, że będzie rozmawiał na temat nagrań dopiero po "wszystkich wyjaśnieniach w prokuraturze dotyczących tego perfidnego zdarzenia, dla którego potrzebna była jego twarz".
Zapewnił też, że nie wie o żadnych nowych taśmach z nagraniami, chyba, że ktoś go "nagrał ukrytą kamerą chytrze i perfidnie, i jakieś głupoty będą montowane".
Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" podała, że według jej informatorów opublikowane w zeszłym tygodniu nagranie z rozmowy Serafina z Łukasikiem było dłuższe i zostało zmontowane. Według "Newsweeka" krążą plotki o dwóch kolejnych taśmach, których publikacja uderzy w Platformę Obywatelską.
Serafin zapewnił, że jeżeli premier poprosi go o wyjaśnienia w sprawie nagrania, "pójdzie natychmiast i powie mu wszystko". Serafin przeprosił też Łukasika