Do 1 października odroczył sąd rejonowy w Olsztynie proces Marleny W., żony jednego z braci skazanych za lincz na recydywiście we Włodowie, a potem ułaskawionych. Kobieta jest oskarżona o składanie fałszywych zeznań przed sądem.
Prokurator z prokuratury rejonowej Białystok-Południe odczytując akt oskarżenia, przypomniał, że zarzut dotyczy składania zeznań w procesie dotyczącym linczu. Oskarżona nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień.
Chodzi o zeznania, które kobieta złożyła przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku 17 czerwca 2009 roku. Marlena W. twierdziła wówczas, że ma nowe informacje dotyczące zdarzeń z lipca 2005 roku we Włodowie. Sugerowała, że to nie skazani, w tym jej mąż, ale jej ojciec zabił recydywistę Józefa C. Jak opisano w akcie oskarżenia, Marlena W. przed białostockim sądem powiedziała, że to jej ojciec Wiesław K. wziął feralnego dnia metalową łapkę, a gdy wrócił, miał powiedzieć, że wszystko załatwione.
Kobieta nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie sądu, czy to, co podała przed sądem w Białymstoku o okolicznościach śmierci recydywisty, widziała na własne oczy, czy wie z opowiadań mieszkańców. Następnie odmówiła odpowiedzi na pytania sądu. Sąd zdecydował o powołaniu biegłego psychologa, który wypowie się na temat wiarygodności zeznań Marleny W.
Do linczu we Włodowie doszło 1 lipca 2005 roku. Z rąk sąsiadów zginął wówczas recydywista Józef C. Choć sąd skazał sprawców, wziął pod uwagę, że w tej sprawie na czas i we właściwy sposób nie zareagowała miejscowa policja. Po koniec ubiegłego roku prezydent Lech Kaczyński ułaskawił braci W., skazanych za to przestępstwo. Wyznaczył przy tym 10-letni okres próby.