Prawnicy znaleźli sposób, by walczyć z kinami, które przed seansem puszczają 45 minut reklam. "Dziennik Gazeta Prawna" podpowiada, jak walczyć z nieuczciwymi praktykami.
Prawnicy twierdzą, że reklamy, które trwają nawet po 45 minut, to wprowadzanie konsumentów w błąd. Kino sprzedaje nam bilet z nadrukowaną godziną seansu, a film puszcza kilkadziesiąt minut później.
Pozwala to już organom zajmującym się ochroną konsumentów zakwalifikować taką działalność kin jako praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów w rozumieniu ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, a tym samym na podjęcie odpowiednich działań zmierzających do jej ograniczenia - twierdzi dr Piotr Cybula, radca prawny w rozmowie z "DGP".
Część prawników ma jednak inne zdanie, bo sprawę utrudnia to, że nie ma w Polsce żadnych uregulowań prawnych, które ograniczałyby czas trwania reklam przed seansem kinowym.
Kilka dni temu przez internet przetoczyła się dyskusja ws. długości reklam przed filmami wyświetlanymi w kinach. Widzowie jednej z sieci musieli czekać aż 45 minut na film - w tym czasie na ekranie były emitowane reklamy. Ich oburzenie odbiło się szerokim echem w mediach.