"Ten ogień dalej się nie rozprzestrzenia. Strażacy pracują nad opanowaniem pożaru 6 tysięcy hektarów. To w większości bagna i torfowiska, które zajęły się ogniem ze względu na suszę, a są bardzo trudno dostępne" - powiedział minister środowiska Michał Woś podczas konferencji prasowej w Goniądzu w Podlaskiem. Dowódca akcji strażackiej w Biebrzańskim Parku Narodowym podkreśla jednak, że choć pożar wygląda na opanowany, to "do jego ugaszenia jest jeszcze bardzo daleko". "To największy pożar w mojej trzydziestoletniej karierze" - mówi nadbrygadier Jarosław Wendt. Wieczorem straż pożarna poinformowała, że w kilku miejscach ogień został opanowany. W nocy newralgiczne punkty będą dozorowane.
Pożar objął aż 6 tys. ha. Trwa on - z przerwami - trzecią dobę. Według ostatnich danych, ogień już się nie rozprzestrzenia, ale akcja gaśnicza wciąż jest prowadzona.
W środę przez cały dzień z ogniem walczyło kilkaset osób, nie tylko strażacy zawodowi i z OSP, ale również m.in. żołnierze WOT, pracownicy parku narodowego, Lasów Państwowych i okoliczni mieszkańcy. Do zrzutów wody i obserwacji używane były samoloty i śmigłowce m.in. Lasów Państwowych i policji.
Jak powiedział wieczorem PAP rzecznik Komendy Wojewódzkiej PSP w Białymstoku Tomasz Gierasimiuk, w kilku lokalizacjach sytuacja została opanowana. Chodzi m.in. o rejon Wrocenia i Wólki Piasecznej; tam będzie pełniony całonocny dozór. Podobnie dozorowany przez strażaków będzie też teren w rejonie Grzęd, gdzie po południu wciąż było największe zarzewie pożaru i gdzie jeszcze w godzinach wieczornych prowadzone były działania.
Akcja prowadzona była też jeszcze w rejonie Kapic; tam brali w niej udział kadeci ze szkoły pożarniczej w Krakowie, którzy późnym popołudniem dotarli na miejsce jako jedna z dodatkowych grup strażaków ściągniętych z innych części kraju, by wspomóc gaszenie i inne działania związane z pożarem. W nocy obszar objęty pożarem będzie monitorował na bieżąco dron Wojsk Obrony Terytorialnej, ze zdalnym podglądem w termowizji - dodał Gierasimiuk.
Ocenił, że wieczorem zmniejszył się wiatr i jeśli to się nie zmieni, nie powinien on w nocy wpłynąć na sytuację. W regionie nie ma zapowiedzi deszczu, ale mają być przygruntowe przymrozki, co nad ranem może spowodować rosę, czyli przynajmniej odrobinę wilgoci na powierzchni gruntu.
To była przerażajaca ściana ognia, która szła w kierunku miasta - tak w rozmowie z naszym reporterem opisywali pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego mieszkańcy Goniądza na Podlasiu. Dopiero po południu udało się odsunać ogień od miasta.
Pożar udało się zatrzymać mniej wiecej trzysta metrów od najbliższych zabudowań. Nad łąkami pokrytymi turzycą, z których większość jest wypalona, w zasięgu wzroku unosi się gryzący, szary dym. Co kilkanaście minut słychać strażackie syreny, zmieniają się kolejne zastępy. Krażą także samoloty gaśnicze, które w wielu miejscach są jedyną metodą walki z ogniem - relacjonował reporter RMF FM.
Sytuacją cały czas jest trudna, wieje dość silny wiatr, na szczęście w kierunku rzeki. Co jakiś czas pojawiają się nowe zarzewia pożaru, w tej chwili strażacy walczą z ogniem podchodzącym pod dużą połać lasu biegnąca w kierunku Sztabina - relacjonował także w ciągu dnia nasz dziennikarz.
Ogień jest olbrzymim zagrożeniem dla rzadkich ptaków, które własnie zaczynają sezon lęgowym na bagnach i w zakolach Biebrzy - pwoiedział dyrektor Andrzej Grygoruk. Więc straty nie będą tak duże jak czasami to bywa, gdy już są lęgi, już są gniazda ptaków i wtedy wszystko ulega spaleniu - mówił.
Dobra informacja jest taka, że na ten moment, te sześć tysięcy hektarów, które albo spłonęło, albo jest zajęte ogniem, już się dalej ten pożar nie rozprzestrzenia - powiedział po południu na konferencji prasowej minister środowiska miejscowości Goniądz (woj. podlaskie).
Zaznaczył, że "sytuacja jest dynamiczna, natomiast jest kontrolowana". W tej chwili pożar nie powinien się już dalej rozprzestrzeniać przy tych siłach, które zostały już zadysponowane - powiedział.
Woś mówił, że "na 99 procent" przyczyną pożaru było wypalanie traw. I to jest absolutnie skrajnie nieodpowiedzialne. Nie tylko niemądre, głupie powiem wprost, ale też nielegalne - podkreślił minister. Apelował, by traw nie wypalać. To nie ma żadnego pozytywnego wpływu przyrodniczo, a rodzi gigantyczne problemy - mówił zapowiadając konkretne działania, wspólne z MSWiA.
Chcę zapewnić, że jest pełne finansowanie na ratowanie parku, na akcję pożarniczą. Jest pełne finansowanie: Ministerstwo Środowiska, Lasy Państwowe finansują już teraz - przeszło pół miliona złotych chociażby na flotę samolotową. Pan premier zdecydował też o przekazaniu kolejnych środków. (...) I już mamy tę informację potwierdzaną, że te dodatkowe środki z budżetu państwa zostały tutaj skierowane, żeby tę akację pożarową wspomóc - powiedział Woś.
Szef rządu we wpisie na Facebooku poinformował, że otrzymał pismo od wojewody podlaskiego z prośbą o dodatkowe 600 tysięcy złotych na akcję gaśniczą w Biebrzańskim Parku Narodowym.
Oczywiście te pieniądze przekażemy jak najszybciej i w razie potrzeby zwiększenia tej kwoty będziemy reagować na bieżąco. Zostaną one przeznaczone na zakupy materiałów pędnych do pojazdów pożarniczych, zakup środków gaśniczych, zakup wyposażenia i sprzętu, wymianę i naprawę zużytego podczas działań sprzętu, a także zakup środków ochrony indywidualnej dla strażaków biorących udział w działaniach - wskazał premier.
Żeby mieć pełen obraz sytuacji poprosiłem również o regularne raporty w tej sprawie pana ministra Mariusza Kamińskiego i pana ministra Michała Wosia. Wszystkim biorącym udział w ratowaniu Parku raz jeszcze z serca dziękuję - dodał.
Tak dużego pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym jak obecny, nie notowano od kilkunastu lat. Np. w 2002 roku, gdy pożary torfowisk nad Biebrzą były określane jako rekordowo duże, spłonęło łącznie 2,5 tys. hektarów. Prawie wszystkie pożary na tym terenie, to umyślne lub nieumyślne podpalenia, np. podczas wypalania traw, które jest karalne.