Alpinista, który wspinał się filarem Skrajnego Granatu, odpadł od ściany. Mężczyzna spadł z wysokości kilkudziesięciu metrów i zatrzymał się dopiero u podstawy ściany. Wspinacz przeszedł w szpitalu trepanację czaszki. Jego stan lekarze określają jako krytyczny.
Do wypadku doszło w rejonie żlebu Drege'a. W chwili, gdy na miejsce przybyły służby, mężczyzna był przytomny. Śmigłowiec TOPR natychmiast przetransportował go do zakopiańskiego szpitala. Niewykluczone, że taternik doznał urazu podstawy czaszki. Obecnie jest w stanie śpiączki farmakologicznej.
Na razie o alpiniście wiadomo tylko tyle, że ma 24 lata i pochodzi z Podkarpacia.
Skrajny Granat ma 2225 m n.p.m. i jest najniższym z trzech wierzchołków masywu Granatów w bocznym łańcuchu Tatr Wysokich. Jest położony na trasie Orlej Perci - najtrudniejszego i najbardziej niebezpiecznego szlaku w polskich Tatrach.
18 sierpnia ratownicy Horskiej Zachrannej Służby musieli sprowadzić z Gerlacha 4 polskich alpinistów, którzy zabłądzili podczas zejścia ze szczytu. Dwoje z nich zostało poważnie rannych - 39-letnia kobieta podczas zjazdu na linie spadła około 30 metrów, pociągając za sobą jednego z członków grupy. Mężczyzna doznał poważnego złamania nogi, a 39-latka mocno się potłukła. Cała akcja ratunkowa trwała 17 godzin.
15 sierpnia Turysta z Kraśnika Lubelskiego spadł ze szlaku na Kościelec. Mężczyzna najprawdopodobniej poślizgnął się lub potknął. Inni turyści nie zauważyli tego momentu. Widzieli tylko, jak mężczyzna spadał ok. 100 metrów w stronę Doliny Gąsienicowej. Natychmiast powiadomili TOPR o tym nieszczęściu. Niestety, ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy przybyli na miejsce, nie byli mu już w stanie pomóc.
5 dni wcześniej turysta ze Słowacji zginął w polskich Tatrach w rejonie Świnicy. Mężczyzna spadł w 300-metrową przepaść na stronę Doliny Pięciu Stawów Polskich i zginął na miejscu.