"W swoim wystąpieniu Szymon Hołownia nie wyszedł z formatu prezentera telewizyjnego" - stwierdził wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. "Kampania prezydencka rozstrzygnie się w Polsce powiatowej, a Szymon Hołownia, skoro nie ma struktur partyjnych, bardzo szybko zderzy się z jej realiami" - ocenił z kolei wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak. "Nie daję wielkich szans kandydaturze Szymona Hołowni, bo być politykiem i kandydatem na prezydenta, to nie to samo, co być celebrytą" - mówił szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Hołownia ogłosił w niedzielę chęć startu w wyborach prezydenckich w 2020 roku.
Radosław Fogiel odnosząc się od tej deklaracji powiedział, że nie jest ona dla niego niespodzianką. Zwrócił uwagę, że w ostatnich tygodniach dziennikarz "dawał dobitnie do zrozumienia", że zamierza ogłosić swój start w wyborach prezydenckich.
Zdaniem polityka PiS, przemówienie Hołowni "nie było wystąpieniem prezydenckim". Tak naprawdę nie wyszedł z formatu prezentera telewizyjnego. Padło kilka banalnych stwierdzeń, żeby każdy usłyszał coś miłego, co chciałby usłyszeć - ocenił Fogiel.
Podkreślił też, że nie postrzega Hołowni w kategorii zagrożenia dla prezydenta Andrzeja Dudy. Jednak naturalnie nie lekceważymy żadnego z kandydatów. Wszystkich będziemy poważnie traktować - zapewnił polityk.
Według Fogla najważniejsza będzie debata merytoryczna w trakcie kampanii wyborczej. Jak dodał, pierwszym poważnym sprawdzianem dla Hołowni będzie zgromadzenie wymaganej liczby podpisów poparcia przy zgłaszaniu kandydatury. To jest pewna weryfikacja. A kandydatowi, który poza poparciem mediów nie ma realnego zaplecza, może być trudno - wskazał.
Z kolei wiceszef PO Tomasz Siemoniak, zwrócił uwagę, że przypadek Pawła Kukiza z 2015 roku pokazuje, iż kandydat spoza polityki ma szanse zaistnieć w wyborach prezydenckich. Kukiz zdobył wówczas 20,8 proc. głosów.
Zdaniem Siemoniaka najbardziej zagrożony przez takiego kandydata jest zwykle urzędujący prezydent. Tak jak cztery lata temu Paweł Kukiz sprawił, że Bronisław Komorowski przegrał wybory, tak dziś Hołownia może odebrać głosy prezydentowi Dudzie - zaznaczył Siemoniak.
Zwrócił jednocześnie uwagę na ograniczenia kandydatury Hołowni. Zaznaczył, że scena polityczna jest obecnie mocno zabudowana partiami, w ostatnich wyborach parlamentarnych była wysoka frekwencja, a inicjatywy w rodzaju Bezpartyjnych Samorządowców nawet nie były w stanie zebrać podpisów.
Jestem jak najdalszy od jakiegoś minimalizowania czy lekceważenia kandydata, ale to nie jest tak, że automatycznie jest zapotrzebowanie na coś nowego - podkreślił Siemoniak. Przyznał, że Szymon Hołownia jest sympatyczną postacią, pokazującą "katolicyzm od ciekawej, trochę innej strony" i na pewno może niektórym ludziom odpowiadać.
Wydaje mi się jednak, że bardzo szybko zderzy się z realiami kampanii wyborczej i Polski powiatowej - podkreślił wiceszef PO. Do prowadzenia kampanii wyborczej w tzw. Polsce powiatowej potrzebne są bowiem struktury - dodał.
Kampania wyborcza to nie tylko wielkie ogólnokrajowe pomysły, ale trzeba mieć w każdej miejscowości kogoś, kto rozda ulotki, namówi, powiesi na płocie baner itd. - zaznaczył Siemoniak. Mam świeże doświadczenie z kampanii i wiem, jak to jest ciężka praca oraz ilu ludzi trzeba mieć do tego. Jak się nie ma struktury partyjnej, jest to niesłychanie trudne i być może Szymon Hołownia nie zdaje sobie z tego sprawy - dodał polityk.
Wiceszef PO przekonuje też, że kampania jest kosztownym przedsięwzięciem, zwłaszcza że "Szymon Hołownia będzie musiał zmierzyć się z rozpoznawalnością". Występy telewizyjne nie dają takiej rozpoznawalności, żeby nie trzeba w nią było bardzo mocno inwestować. A to jest bardzo kosztowne - podkreślił Siemoniak.
Kandydatem na prezydenta w Polsce może ogłosić się każdy, nawet celebryta - komentował szef klubu parlamentarnego Lewicy Krzysztof Gawkowski. Podczas wyścigu prezydenckiego i kampanii wyborczej trzeba przejść szybką przemianę z celebryty na polityka i opowiedzieć swoją historię, i historię swoich poglądów - dodał.
Stwierdził, że polityk, w przeciwieństwie do celebryty, musi być wyrazisty, by wygrywał.
Pan Hołownia dzisiaj ogłasza swoje poglądy, ale to nie znaczy, że udziela odpowiedzi na najtrudniejsze pytania - zaznaczył szef klubu Lewicy. Nie daję tej kandydaturze dużych szans - dodał.
Gawkowski nie obawia się też, że Szymon Hołownia odbierze głosy kandydatowi Lewicy.
Mamy zupełnie inny profil wyborcy, odwołujący się do innych wartości - przekonywał. Myślę, że większe obawy powinni mieć kandydaci Platformy i PiS - dodał.