Koniec społecznych konsultacji w sprawie rosyjskiego gazociągu biegnącego pod dnem Morza Bałtyckiego. Dziś mija termin, w którym obywatele, miasta, gminy i wszelkiego rodzaju instytucje mogły oceniać możliwe zagrożenia dla środowiska ze strony wielkiej rury. Jak jednak sprawdził nasz reporter zainteresowanie problemem jest znikome.
W województwie pomorskim na ręce wojewody złożono zaledwie 16 analiz. Odpowiedzi są różne: od jednozdaniowych: „Nie chcemy gazociągu”, po kilkusetstronicowe analizy uczelni wyższych.
Obywatele, gminy i miasta widzą w gazociągu samo zło. Jan Marcin Węsławski z Polskiej Akademii Nauk sugeruje jednak, że tego typu konsultacje nie bardzo mają sens. To jest czystopolityczna akcja na zapotrzebowanie bieżące, aby wyrazić swoje zaniepokojenie tym, że ta rura istnieje - stwierdził naukowiec.
Jak stwierdził Węsławski, rura jest mniej niebezpieczna dla Morza Bałtyckiego niż polski przemysł i rolnictwo.