"Wydawało nam się, że to wszystko trwa kilka godzin, ale tak naprawdę woda przyszła w kilkanaście minut i zabrała nam wszystko" – mówią mieszkańcy miejscowości Przedmieście Dubienieckie, gdzie w piątek wylała niewielka Drohobyczka.
W piątek po południu nad częścią woj. podkarpackiego przeszły gwałtowne ulewy. Najtrudniejsza sytuacja była w powiatach: rzeszowskim, łańcuckim, przeworskim i przemyskim. Ewakuowano około 400 osób. Woda zalała drogi, domy, budynki gospodarcze, szkoły, strażnice OSP i studnie.
W sobotę w powiecie przeworskim, w miejscach, gdzie wylała niewielka zwykle Drohobyczka widać było podmyte i wyrwane z korzeniami drzewa, uszkodzone drogi i zalane gospodarstwa. Przy okolicznych sklepach i niektórych budynkach leżały worki z piaskiem.
Mieszkańcy niewielkiej miejscowości Przedmieścia Dubienieckie, w pobliżu Przeworska, gdzie w piątek przeszła fala powodziowa, mówili, że w kilkanaście minut pod wodą znalazło się dosłownie wszystko.
Wczoraj w tym miejscu nie było widać podwórka, drogi, niczego. Była tylko woda - opowiadał w sobotę wieczorem jeden z mieszkańców Przedmieść Dubienieckich. Razem ze strażakami układaliśmy worki z piaskiem, próbowaliśmy poprzenosić niektóre rzeczy z parteru na pierwsze piętro, ale nie było na to czasu. Woda przyszła w kilkanaście minut i zabrała nam wszystko - dodał.
Według niego na zewnątrz woda w niektórych miejscach sięgała 70 cm, a wewnątrz domów ok. 15 cm. W gospodarstwach położonych niżej woda wdarła się do budynków i zostawiła na ścianach ślady na wysokości ok. 2 metrów.
Woda wdarła się tu przez zamknięte drzwi, powywracała wszystko, zalała motocykle - opowiadali mieszkańcy, pokazując swoje garaże. Jak zaznaczyli, ostatnio taka sytuacja zdarzyła się 30 lat temu.
Latem ta rzeczka ma 30 cm szerokości, bez trudu można ją przeskoczyć - pokazywał na płynącą w pobliżu zabudowań Drohobyczkę jeden z mężczyzn.
Dodał, że trudno jeszcze oszacować straty, ale już wiadomo, że będą one duże. Udajemy, że wszystko jest w porządku, ale tak nie jest. Na razie sprzątamy, bo jakoś trzeba żyć. Przyjechała rodzina. Mama, jedna siostra, druga siostra i pomagają jak mogą - powiedział.
O nawałnicy opowiedziała PAP także mieszkanka pobliskiej Śliwnicy. Mieszkam na górce i to na wysokiej górce, a i tak zalało moją piwnicę i dom. Woda spłynęła z góry nad moim domem, naniosła tyle mułu pod dom, że było go do kolan - powiedziała. To całe błoto szuflowałam do wiader - opowiadała.
Kobieta zaznaczyła, że woda, która przeszła przez jej wieś, pozrywała drogi i zalała domy. Wspominała także chwile, gdy woda spływała do jej domu. To było takie uderzenie, jakby koniec świata był, taki głośny szum rzek. Strach ogarniał człowieka, jak szła ta burza - mówiła zmęczona nawałnicą kobieta.
Wczoraj do wieczora strażacy interweniowali na Podkarpaciu 688 razy. Jak podał PAP rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej st. kpt. Krzysztof Batorski, tylko od godz. 19.00 w wyniku nawałnic w powiecie jasielskim zanotowano 150 akcji strażackich. Do ewakuacji osób z zalanych obszarów zadysponowano tam dwa śmigłowce z policji i Straży Granicznej.
IMGW w niedzielę w nocy utrzymał alert hydrologiczny trzeciego stopnia dla woj. podkarpackiego i dla kilku południowych powiatów Lubelszczyzny.
Jak wyjaśnia IMGW, w związku z już występującymi i prognozowanymi opadami deszczu o charakterze burzowym w dorzeczach Wisłoki, Wisłoka i Sanu - ale również w dorzeczach niekontrolowanych i zurbanizowanych - spodziewane są wzrosty poziomu wody do strefy stanów wysokich. Lokalnie możliwe jest ponowne przekroczenie stanów ostrzegawczych i alarmowych.
Przy ostrzeżeniu trzeciego stopnia, spodziewane są zjawiska meteorologiczne mogące powodować bardzo duże szkody lub szkody o rozmiarach katastrof oraz zagrożenie życia. Ostrzeżenie pierwszego stopnia oznacza, że należy spodziewać się warunków sprzyjających wystąpieniu niebezpiecznych zjawisk meteorologicznych, które mogą powodować straty materialne oraz zagrożenie zdrowia i życia.