Wskutek załamania pogody i wysokich fal w czwartek wypoczywający na Jeziorze Solińskim w Bieszczadach nie mogli dotrzeć bezpiecznie do brzegu. Pomogli im policjanci patrolu wodnego. Nikomu nic się nie stało, ale w czasie akcji jeden z funkcjonariuszy wpadł do wody.
Nad Jeziorem Solińskim w czwartek odbyła się wspólna akcja policjantów z Polańczyka, Bieszczadzkiego WOPR i strażaków PSP, którzy dbali o bezpieczeństwo wypoczywających, kąpiących się i pływających na różnego rodzaju sprzętach wodnych - poinformowała w sobotę policja z Leska.
Po południu w rejonie Jeziora Solińskiego nagle nastąpiło załamanie pogody, zerwał się silny wiatr, tworząc na wodzie duże fale.
Policjanci wraz z innymi funkcjonariuszami pomagali małym jednostkom pływającym dotrzeć bezpiecznie do brzegu, gdyż wysokie fale uniemożliwiały im samodzielne dobicie do przystani - powiedziała sierż. szt. Natalia Brzozowska z leskiej policji.
Gdy otrzymali informację, że do brzegu nie dotarła jedna z jednostek pływających, udali się w rejon tzw. małej wyspy, aby odnaleźć osoby, które mogły znajdować się na akwenie. W rejonie Polańczyka zauważyli rowerek wodny, a w na nim dwie osoby wołające o pomoc.
Silny wiatr i duże fale, które wdzierały się na pokład, uniemożliwiały poruszanie się rowerkiem i spychały go w głąb jeziora - wyjawiła Natalia Brzozowska.
Podczas akcji ratunkowej w burtę policyjnej łodzi uderzyła fala, co sprawiło, że jeden z policjantów stracił równowagę i wpadł do wody.
Na ratunek ruszył funkcjonariusz, który znajdował się na łodzi. Chwycił kolegę za rękę i wciągnął go na pokład. Na szczęście nikomu nic się nie stało, wszyscy szczęśliwie dotarli do brzegu, a rowerek wodny do przystani - dodała.
Policja apeluje o ostrożność i rozwagę podczas wypoczynku nad wodą.
Pamiętajmy, że woda to bardzo niebezpieczny żywioł. Korzystając ze sprzętu pływającego, zakładajmy kamizelki ratunkowe, które są indywidualnym środkiem bezpieczeństwa - zaapelowała Natalia Brzozowska.