Co najmniej dwie osoby stracą w najbliższym czasie stanowiska za bałagan na kolei. To nieoficjalne ustalenia reporterów RMF FM. Pracy nie straci jednak nadzorujący kolejarskie spółki minister infrastruktury Cezary Grabarczyk. Wiele wskazuje natomiast na to, że minister podsunie premierowi do podpisu dymisję wiceministra odpowiedzialnego za kolej - Juliusza Engelhardta.
Od dawna nie ma on dobrych notowań, a teraz jest powód, by się go pozbyć. Poza tym to właśnie Engelhardt zawsze stał na straży interesów siermiężnego PKP. Jest sojusznikiem prezesa Grupy PKP Andrzeja Wacha - i to właśnie on jako drugi może spodziewać się dymisji.
Gdyby Grabarczyk zdecydowali się na rozmontowanie tego tandemu, na kolei możemy spodziewać się prawdziwej rewolucji.
Sam Cezary Grabarczyk ma w PO sporo wrogów. To grupa związana z marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyna. Z przyjemnością oglądaliby jego ściętą głowę. Szef resortu infrastruktury jest jednak potrzebny premierowi i to nie ze względu na resort, a partię. Grabarczyk, nazywany przez kolegów "cwaną gapą" albo "spółdzielcą", zbudował wokół siebie trzecią wewnętrzną siłę, doprowadził do wybrania jego osoby do zarządu PO i teraz ma zadanie równoważenia wpływów Schetyny.
Gdyby podczas głosowania wniosku o wotum nieufności wobec Grabarczyka jego wrogowie zapomnieli np. pojawić się na sali i minister by przepadł, oznaczałoby to wewnętrzną wojenkę, a na to przed wyborami raczej nikt sobie nie pozwoli.
Agnieszka Burzyńska, Paweł Świąder