Zarzuty czynnej napaści na policjantów i udziału w zbiegowisku usłyszało w katowickiej prokuraturze sześciu pseudokibiców Widzewa. To członkowie grupy zatrzymanej po sobotnim starciu z funkcjonariuszami na katowickim dworcu PKP.
Za napaść na policjanta mężczyznom grozi do 10 lat więzienia. Za udział w zbiegowisku mogą trafić za kraty na maksymalnie 3 lata.
Dziś wieczorem powinny skończyć się przesłuchania pozostałych zatrzymanych. Najprawdopodobniej usłyszą oni takie same zarzuty, jak ich kompani. Decyzje o ewentualnych tymczasowych aresztach czy dozorach policji zapadną dopiero po zakończeniu wszystkich przesłuchań.
Dla prokuratury jasne jest, że na dworcu doszło także do uszkodzenia mienia, ale na chwilę obecną nie ma materiału dowodowego, który pozwalałby na przypisanie tego konkretnym osobom - stwierdziła szefowa Prokuratury Rejonowej Katowice-Północ Urszula Noras-Cema. Ujawniła też, że śledczy nie mają nagrań z kamer monitoringu. W tej sytuacji muszą opierać się na zeznaniach świadków i okazaniach.
Kibice Widzewa w sobotę wracali z Gliwic pociągiem specjalnym po meczu ekstraklasy z Piastem. Z relacji policji wynika, że kiedy pociąg przejeżdżał przez peron trzeci katowickiego dworca, ktoś pociągnął za hamulec bezpieczeństwa. Wtedy grupa chuliganów wyskoczyła i zaatakowała policjantów, rzucając w nich kamieniami i kostką brukową. Funkcjonariusze byli na dworcu w związku z przejazdem kibiców Cracovii, którzy mieli podróżować nocą na mecz 1. ligi do Świnoujścia. Rannych zostało ośmiu mundurowych.
Policja użyła broni gładkolufowej. Po tej interwencji pociąg z fanami Widzewa odjechał z Katowic, ale na stacji w Zawierciu zatrzymano dziewięć osób. Za napaść na funkcjonariuszy grozi im do 10 lat więzienia. Dodatkowo muszą liczyć się również z koniecznością pokrycia strat na katowickim dworcu. Kolejarze oszacowali je na mniej więcej 60 tysięcy złotych i zapowiedzieli już skierowanie do sądu spraw o odszkodowanie przeciwko sprawcom zniszczeń.