Wykonawcy autostrad nie od razu naprawią popękane A1 i A2. Tego rodzaju uszkodzenia można usuwać dopiero przy temperaturze 15 st. C - twierdzi laboratorium GDDKiA w Olsztynie. Problem w tym, że dopiero po skutecznym załataniu szczelin wykonawcy mogą układać kolejne warstwy autostrad.
Na ułożenie ostatnich warstw autostrady A2 wykonawcy będą potrzebowali od 40 do 50 dni - w zależności od długości odcinka. Nie będą jednak mogli się za to zabrać, zanim w odpowiedni sposób nie załatają szczelin. A tego z kolei nie zaczną, dopóki temperatura nie wzrośnie do 15 stopni - uważa Andrzej Wądołowski z laboratorium drogowej dyrekcji w Olsztynie. To musi zostać wykonane w odpowiednich warunkach pogodowych - podkreśla.
Po ułożeniu asfaltu trzeba na nim jeszcze wymalować linie i ustawić znaki, a odpowiednie służby będą jeszcze potrzebowały co najmniej kilku dni na odebranie przejezdnych tras.
Z kalendarza wynika więc, że łatanie szczelin powinno zakończyć najpóźniej na początku kwietnia. Oczywiście jeżeli pozwoli na to pogoda.
W ciągu tygodnia - jak zażądała od wykonawców autostrad GDDKiA - ma powstać katalog wszystkich ubytków w drodze, firmy mają także przygotować propozycję jak pęknięcia naprawić. Jeśli tego nie zrobią, poniosą koszty napraw wykonanych przez inne firmy.
Na autostradzie A1 drogowcy naliczyli aż 80 pęknięć po zimie. Z kolei na budowanej A2 między Łodzią a Warszawą stwierdzono ponad 50 poprzecznych pęknięć, głębokich na 8 centymetrów. Droga popękała na łączeniach asfaltu oraz pomiędzy nimi. Zdaniem urzędników wykonawcy źle zabezpieczyli łączenia poszczególnych odcinków.