Ostry w tonie dokument adresowany do NATO, grożący wyjściem polskich wojsk z Afganistanu, spotkał się z dezaprobatą posłów opozycji. Zdystansowali się od niego nawet politycy Platformy Obywatelskiej, mimo że autorem dokumentu jest bliski współpracownik Bronisława Komorowskiego, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gen. Stanisław Koziej.
Lewica sama postuluje wycofanie naszych wojsk z Afganistanu. Nie podoba się jej jednak miejsce i czas - nie w kampanii wyborczej i nie bezpośrednio po zamachach na polskich żołnierzy. Ogłoszenie tego w kampanii wyborczej, ogłoszenie tego wtedy, kiedy Talibowie prowadzą zmasowaną akcję zbrojną jest po prostu błędem - powiedział Stanisław Wziątek z SLD. Szef sejmowej komisji obrony dodał, że ów błąd popełnił premier i marszałek Sejmu. Teraz mamy groźny ciąg dalszy. To jest zagrożenie dla polskich żołnierzy. To jest woda dla młyn, dla Talibów, którzy mogą być jeszcze bardziej rozochoceni i coraz bardziej agresywnie atakować polskich żołnierzy w Afganistanie - zaznaczył Mariusz Kamiński z PiS.
W Platformie Obywatelskiej dokument przygotowany przez BBN wzbudził konsternację. To jest autorska wypowiedź generała Kozieja, który ma prawo - jak wszyscy Polacy - do własnej opinii w toczącej się dyskusji - stwierdził Sławomir Rybicki. Kłopot w tym, że Koziej jest szefem instytucji umocowanej przy prezydencie, którego obowiązki pełni obecnie Bronisław Komorowski i tu nie może być mowy o prywatnej opinii.
Na jesiennym szczycie NATO Polska powinna zaproponować zmianę strategii w Afganistanie - izolować go jako źródło zagrożenia terroryzmem, zobowiązać sojuszników do jednakowego zaangażowania, określić strategię wyjścia - uważa szef BBN Stanisław Koziej. Strategia wobec Afganistanu będzie dziś tematem posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego.