Obok sławnej kamienicy z domem schadzek, Marian Banaś przez lata był współwłaścicielem jeszcze jednej kamienicy w Krakowie. To budynek numer 26, przylegający do pierwszej kamienicy - pisze Onet. Z ustaleń portalu wynika, że oba sąsiadujące ze sobą budynki przy ul. Krasickiego znajdują się na tzw. czarnej liście krakowskich nieruchomości. Była wspólniczka Banasia - współwłaścicielka kamienicy numer 26 - skontaktowała się z "Gazetą Wyborczą". "Prezes NIK wyrolował mnie na kasie" - twierdziła Teresa H.-S. - 63-letnia Polka mieszkająca w USA, która "chciała od Banasia pieniędzy". Jak podkreśla dziennik, gdy jego dziennikarze zaczęli drążyć sprawę, była wspólniczka Banasia "nagle zmieniła zdanie i wycofała się ze wszystkich żądań".
Czarna lista krakowskich nieruchomości to spis wszystkich tych budynków w mieście, które zdaniem urzędników miejskich powinny należeć do miasta, ale z powodu rozmaitych wydarzeń nie należą - podkreśla Onet.
Jak dowiedzieli się dziennikarze portalu, przed wojną kamienica przy ulicy Krasickiego 26 należała do Matyldy Horodyńskiej, która wówczas mieszkała w Stanisławowie. Kobieta w latach 50. ubiegłego wieku postanowiła przekazać kamienicę pewnej krakowskiej rodzinie. Budynek jeszcze na początku XXI wieku był zarządzany przez Zarząd Budynków Komunalnych w Krakowie.
Onetowi nie udało się ustalić, w jaki sposób obecny szef NIK wszedł w posiadanie kamienicy w 2005 roku. Wiadomo natomiast, że Marian Banaś stał się współwłaścicielem kamienicy na początku 2005 r. Onet zapoznał się z elektroniczną księgą wieczystą, z której wynika, że drugą połowę udziałów w kamienicy miała 63-letnia Polka mieszkająca w USA - Teresa H.-S. Portalowi nie udało się z nią skontaktować.
Tuż po przejęciu kamienicy, na początku stycznia 2005 r. nowi właściciele wysłali do Zarządu Budynków Komunalnych pismo, w którym poprosili o wydanie zarządu nad kamienicą. Jak czytamy, krakowscy urzędnicy zaczęli studiować dokumentację przedstawioną przez Banasia i jego wspólniczkę: W myśl obowiązujących przepisów miejska jednostka musiała wydać zarząd nad nieruchomością. O kamienicy przy ul. Krasickiego 26 urzędnicy jednak nie zapomnieli i umieścili budynek na tzw. czarnej liście opublikowanej w lipcu 2018 r.
Marian Banaś - tuż po przejęciu zarządu nad kamienicą - przekazał administrowanie nad nią jednej z krakowskich firm. Jak czytamy, jedną z pierwszych jej decyzji było poinformowanie mieszkańców, że mają opróżnić strych oraz piwnice. Administrator ostrzegał mieszkańców, że w przypadku niezastosowania się do polecenia, wszystkie rzeczy zostaną usunięte na koszt lokatorów. Z pisma wynika również, że administrator w tej sprawie działał po wcześniejszym porozumieniu m.in. z Marianem Banasiem.
Odkąd kamienicę przejął Marian Banaś wraz ze wspólniczką, z budynku przy ul. Krasickiego 26 zaczęli wyprowadzać się kolejni lokatorzy - pisze Onet. Czytamy również: Z miejskich archiwów, do których dotarł portal, wynika, że z powodu zaległości finansowych rozwiązano jedną umowę najmu mieszkania. W innym przypadku, z powodu "nadmiernego zaludnienia", miasto udzieliło "pomocy mieszkaniowej" jednej osobie w 2006 r. (...) Wydział Mieszkalnictwa urzędu miasta zarejestrował dwa wyroki orzekające eksmisję z lokali znajdujących się w tym budynku w latach, w których jego współwłaścicielem był obecny szef NIK. Eksmitowanym zaproponowano lokale socjalne.
Marian Banaś i Teresa H.-S. w 2013 r. sprzedali budynek przy Krasickiego 26 krakowskiej firmie Koneser Group, zajmującej się rewitalizacją starych kamienic w centrum miasta. Mec. Paweł Tyniec, pełnomocnik Konesera podkreśla, że Marian Banaś sprzedał kamienicę już bez lokatorów. Nie było tam mieszkańców. Mogę też dodać, że budynek był w złym stanie technicznym - dodaje mec. Tyniec.
Onet poprosił Mariana Banasia o komentarz w sprawie. Już po publikacji tekstu przesłał redakcji oświadczenie, w którym podkreślił, że wyjaśni "całokształt okoliczności niniejszej sprawy".
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", z jej dziennikarzami skontaktowała się była wspólniczka Mariana Banasia - wspomniana Teresa H.-S. Opowiadała, jak w 2004 roku wraz obecnym szefem NIK kupili na spółkę kamienicę przy Krasickiego 26. Prezes NIK wyrolował mnie na kasie - napisała gazecie w SMS-ie. I dodaje: Krew zalewa, że tacy rządzą.
Jak podkreśla "Wyborcza", Teresa H-S. mieszka co najmniej od kilkunastu lat w Stanach Zjednoczonych, a do Krakowa przyjeżdża do rodziny. Jak zetknęła się z Marianem Banasiem? To był przypadek. Ona szukała okazji do zainwestowania, a ja wtedy robiłem remont kamienicy przy ul. Krasińskiego 24 i siłą rzeczy znałam sytuację prawną tej sąsiedniej - pod numerem 26 - tłumaczy "Wyborczej" obecny szef NIK.
Jak podaje gazeta, Marian Banaś kupił kamienicę numer 26 za 200 tysięcy złotych - ale całą kasę wyłożyła Teresa H-S. W nieruchomości mieli po 50 proc. udziałów.
Wspólnie nabytą kamienicę sprzedali w grudniu 2013 roku za milion 200 tys zł. Jak informuje "Wyborcza" podzielili się pieniędzmi z transakcji: Teresa H.-S. wzięła 700. tys zł, Marian Banaś 500. W 2014 roku pomiędzy wspólnikami doszło jednak do zwarcia. W lipcu Banaś dostał sądowy nakaz dopłaty 100 tys zł z odsetkami na rzecz Teresy, jako ostateczne rozliczenie transakcji.
Marian Banaś twierdzi w rozmowie z gazetą: Nigdy nie było mowy, że mam zwracać pieniądze za wkład na zakup.
Banaś złożył sprzeciw od wyroku nakazowego, w którym napisał, że "własnym staraniem znalazł kamienicę za bardzo niską cenę i że podjął się opróżnienia lokali z kilku lokatorów nie płacących czynszów, stąd umówili się, że wspólniczka zapłaci za nieruchomość niewielką jego zdaniem kwotę 200 tys. zł". Banaś przyznaje w piśmie, że nie był w stanie przystąpić do remontu i wtedy popsuły się ich stosunki, ale w końcu udało się sprzedać nieruchomość.
"Wyborcza" podkreśla, że gdy jej dziennikarze zaczęli drążyć sprawę, była wspólniczka Baniasia nagle zmieniła zdanie i wycofała się ze wszystkich żądań. Żeby nam to oznajmić, dziwnym trafem pojawiła się w redakcji dokładnie wtedy, kiedy spotykaliśmy się z prezesem NIK. I rzuciła na stół pismo, w którym wycofała się z jakichkolwiek roszczeń - czytamy.
Przypomnijmy, że afera wokół Mariana Banasia wybuchła we wrześniu, gdy TVN ujawnił, że w kamienicy na krakowskim Podgórzu należącej do szefa NIK funkcjonował dom schadzek z wynajmem pokoi na godziny - w dodatku prowadzony przez ludzi, którzy w przeszłości wchodzili w konflikty z prawem.
Od czasu, gdy "Superwizjer" TVN we wrześniu wyemitował reportaż o byłym ministrze finansów, Banaś przebywał na bezpłatnym urlopie. Po powrocie, wydał oświadczenie: Deklaruję, że będę przeciwstawiał się wszelkim próbom ataku na moją osobę jako prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Stanowczo również oświadczam, że będę bronił niezależności i bezstronności Najwyższej Izby Kontroli jako naczelnego organu kontroli państwowej. TUTAJ PRZECZYTACIE WIĘCEJ NA TEN TEMAT>>>
W środę 16 października CBA poinformowało, że zakończyło kontrolę oświadczeń majątkowych Mariana Banasia. Postępowanie obejmowało oświadczenia majątkowe złożone w latach 2015-2019. Trwało od 16 kwietnia. Według ustaleń dziennikarzy RMF FM, kontrola wykazała przynajmniej dwie nieprawidłowości związane z kwestiami skarbowymi. Chodzi o niejasny sposób rozliczania podatków przez obecnego szefa NIK.
W ubiegłym tygodniu o Marianie Banasiu zrobiło się znów głośno. Tym razem za sprawą publikacji "Rzeczpospolitej".
Dziennik napisał, że jeden z najbliższych współpracowników Mariana Banasia z czasów jego pracy w Ministerstwie Finansów miał współpracować z mafią VAT-owską. Pod takim zarzutem siedzi w areszcie. TUTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT>>>
RMF FM/Onet/Gazeta Wyborcza