Niedotlenienie mózgu na wysokości 8000 metrów jest najgorsze - uważa wybitna himalaistka Anna Czerwińska. Ma jednak nadzieję, że Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski, uważani za zaginionych po zdobyciu szczytu Broad Peak, odnajdą się żywi.
Nie chce mi się wierzyć, że coś złego im się stało. Maciek był wielce doświadczonym wspinaczem, to alpinista z najwyższej półki, ale... W górach wszystko może się zdarzyć. Na niebotycznych wysokościach najgorsze jest niedotlenienie mózgu, który "wariuje" i człowiek robi wówczas głupie posunięcia, bo ma zaćmienie - powiedziała doktor nauk farmaceutycznych, zdobywczyni siedmiu ośmiotysięczników i Korony Ziemi.
Czerwińska, która 10 lipca skończy 64 lata, bierze także pod uwagę i taką ewentualność, że Berbeka i Kowalski wpadli do szczeliny. Kiedy w czerwcu 1983 roku wspinałam się z Krysią Palmowską na Broad Peak, dochodząc do przedwierzchołka Rocky Summit (8028 m), ta szczelina przed szczytem nie była wówczas groźna. Ale już w 2007 roku, kiedy ponownie tam byłam, prowadząc wyprawę z Jurkiem Natkańskim, Olafem Jarzemskim i Jackiem Teler, pojawiły się problemy. Wcześniej docierały do nas głosy, że są trudności z pokonaniem tej zapaści - przypomniała.
Dodała, że Broad Peak to potężny trójwierzchołkowy masyw, wznoszący się na południowy wschód od K2 (8611 m). Oba szczyty oddalone są od siebie zaledwie o dziewięć kilometrów i leżą po przeciwległych stronach lodowca Goldwin Austen. Ze względu na rozłożystość masywu, brytyjski wspinacz Martin Conway w 1892 roku nazwał górę Szeroki Szczyt (ang. Broad Peak).
Nasza wyprawa odniosła wówczas duży sukces, pokonując niebezpieczną szczelinę. 21 lipca na wierzchołku stanęli: Natkański z Warszawy, Jarzemski z Poznania i Teler z Częstochowy. Ja musiałam zostać w bazie po urazie ramienia, jakiego doznałam w wyniku uderzenia kawałkiem lodu. Potem inni alpiniści twierdzili, że nie da się jej przejść - zaznaczyła Czerwińska.
Podkreśliła wielką stromość góry. Z obozu trzeciego na 7100 metrów, gdy wypadła mi z plecaka zwinięta kurtka puchowa, znalazłam ją po paru dniach u podstawy, w pobliżu bazy. Przeleciała dwa i pół kilometra. Berbeka i Kowalski mogli się pośliznąć, o co nie trudno, gdy jest się potwornie osłabionym. Ja tak mówię, ale nie wierzę, aby tak się stało - powiedziała warszawianka. W 2000 roku jako druga Polka po Wandzie Rutkiewicz stanęła na szczycie Mount Everestu (8850 m). Była wówczas najstarszą zdobywczynią w historii.
Wspomniała, że rozmawiała z Berbeką przed wylotem do Pakistanu. Mówił, że był wzruszony, kiedy kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki i szef projektu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015 zaproponowali jemu udział w ekspedycji. Ja też się z tej decyzji cieszyłam, bo komu jak komu, ale Maćkowi to się należało - przyznała.
On chciał dokończyć wspinaczkę, którą rozpoczął w... 1988 roku. Był wtedy bliski zimowego zdobycia szczytu Broad Peaka, ale zatrzymał się na przedwierzchołku o wysokości 8027 m. Do niego przez 23 lata należał zimowy rekord wysokości w Karakorum. Polecam zapoznanie się z opisem tamtej legendarnej akcji - dodała.
Hajzer także bierze pod uwagę ewentualność, że Berbeka i Kowalski mogli wpaść do szczeliny. Po raz ostatni będący w bazie (4900 m) Wielicki rozmawiał przez krótkofalówkę z Berbeką. Łączność nawiązał po godzinie trzeciej rano czasu polskiego, gdy obaj alpiniści byli w okolicach szczeliny pod wierzchołkiem. Od tej pory nie ma z nimi kontaktu. W połowie lutego, przy pierwszym ataku, szczelina zatrzymała na wysokości 7820 m Bieleckiego i Małka, którzy zeszli szczęśliwie do czwartego obozu na 7400 m.
We wtorek, 5 marca, po raz pierwszy w historii alpinizmu cztery osoby stanęły zimą na ośmiotysięczniku. Na niezdobyty o tej porze roku szczyt Broad Peak wspięli się: 58-letni Maciej Berbeka (KW Zakopane), 27-letni Tomasz Kowalski (KW Warszawa), 29-letni Adam Bielecki (KW Kraków) i 33-letni Artur Małek (KW Katowice).
(MKam)