Niewykluczone, że wciągu kilku dni będziemy odnajdywać jeszcze ofiary - mówił na konferencji prasowej komendant śląskiej straży pożarnej, dowodzący akcją Janusza Skulich. Na razie na gruzowisko nie wjedzie ciężki sprzęt - dodaje komendant.
Jak zaznacza - w tej chwili prawdopodobieństwo odnalezienia osób żywych jest bliskie zera. Nie będę ukrywał, że są ofiary, których w tej chwili nie jesteśmy w stanie wydobyć. Będziemy mogli do nich dotrzeć, kiedy systematycznie zostanie rozebrana cała konstrukcja budynku. Przynajmniej jedna z osób jest przyciśnięta największym elementem konstrukcyjnym budynku, którego poruszenie może spowodować.
Do godziny pierwszej w nocy w akacji ratowniczej uczestniczyło około 1300 osób. Cały czas spod gruzów wyciągane są ofiary. W tej chwili skupiamy się na tym, aby stosunkowo szybko identyfikować zwłoki - mówi Skulich.
Prace na gruzowisku będą przebiegały cały czas podobnie. Kiedy rozjaśni się zupełnie na teren tragedii zostaną ponownie wpuszczone psy; być może wskażą one jeszcze miejsce gdzie mogą znajdować się ludzie.
Po tej części akcji nastąpi próba rozebrania budynku; zostaną zaangażowane specjalistyczne firmy budowlane.