666 666 złotych i 66 groszy ma zapłacić miasto Wrocław Waldemarowi „Majorowi” Fydrychowi, twórcy Pomarańczowej Alternatywy. To sądowy finał sporu o prawa autorskie do wizerunku krasnala, który był symbolem ruchu.
Siedem lat temu Fydrych wytoczył miastu proces o naruszenie praw autorskich. Uważał, że krasnale wykorzystywane do promocji miasta, które pojawiały się między innymi na gadżetach - kubkach czy koszulkach, są łudząco podobne do krasnala, który był związany z Pomarańczową Alternatywą.
Cztery lata temu sąd przyznał prawa autorskie Waldemarowi Fydrychowi i choć urząd odwołał się do decyzji, to wcześniej doszło do ugody. Miasto przeprosiło i apelację wycofano. W ciągu dwóch miesięcy obie strony miały ustalić wysokość odszkodowania. Tak się jednak nie stało i sprawa wróciła na wokandę.
W ubiegłym roku sąd pierwszej instancji wydał wyrok. Biegli uznali, że za wizerunek krasnala Fydrych powinien otrzymać 333 333 złotych i 33 grosze. Sąd orzekł odszkodowanie dwukrotnie wyższe. Miasto uznało, że tak kwota jest zbyt wysoka - złożono apelację. Od wyroku odwołał się także Fydrych, który uważał, że kwota jest zbyt wysoka.
Ostatecznie sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji. Obie strony mogą złożyć jeszcze skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.
Moje odczucie. Na pewno uzasadnienie ustne było dość długie i skomplikowane, dlatego chcemy na spokojnie poznać uzasadnienie pisemne w tej sprawie. Oczywiście ugodę zawarliśmy tutaj przed sądem apelacyjnym w 2014 roku co do konkretnego, jednego utworu. Natomiast w naszej ocenie opinia biegłego dotyczyła wielu utworów, które były z tym motywem, dlatego to między innymi kwestionowaliśmy w apelacji - mówi Jacek Dżedzyk z działu prawnego miasta.
Chodziło o krasnoludka, który został stworzony przez Pawła Grabowskiego, naszego wrocławskiego artystę, i do którego prawa autorskie gmina nabyła na mocy umowy. Natomiast wszystkie pozostałe krasnoludki, czyli takie modyfikacje tego jednego krasnoludka, nie powinny być wzięte w ogóle pod uwagę przez biegłego przy szacowaniu odszkodowania. Natomiast one zostały wzięte pod uwagę, czego ani sąd pierwszej instancji, ani drugiej nie analizował. W dzisiejszym uzasadnieniu też sąd się w żadnym stopniu do tego nie odniósł, a to był jakby najważniejszy aspekt tej całej sprawy - mówi reprezentująca miasto Monika Dworowska.
Teraz to jest taki okres refleksji. Ja myślę, że już się zakończy to wszystko, że miasto, które jest zmęczone i przygotowuje się do wyborów, mam nadzieję, że już nie będzie się zajmować krasnoludkami i "Majorem" Waldemarem Fydrychem, a "Major" Waldemar Fydrych, który przygotowuje się do wystawy też nie będzie się zajmować, bo teraz maluje dużo, tą całą aferą - powiedział po wyjściu z sali sądowej Fydrych.
(ag)