65 zabitych i 1218 poszkodowanych w 938 wypadkach - to bilans 10 dni wydłużonego weekendu majowego na polskich drogach. Oznacza to, że co 12 minut ktoś zostawał ranny. Policjanci zatrzymali ponad 5 tys. pijanych kierowców.
Jak podał wydział prasowy Komendy Głównej Policji, tylko wczoraj, gdy wiele osób wracało z majowych wyjazdów, doszło do 62 wypadków. Zginęły w nich 3 osoby, a 89 zostało rannych. Policyjna akcja trwała na drogach od piątku 27 kwietnia. Funkcjonariusze sprawdzali przede wszystkim trzeźwość kierowców, prędkość z jaką jechali, stan techniczny aut i m.in. sposób przewożenia dzieci.
Największy ruch na drogach był w pierwszy dzień majowego weekendu - czyli w ubiegły piątek, kiedy wiele osób zdecydowało się na wyjazdy - i w ostatni, czyli wczoraj po południu gdy rozpoczęły się powroty. Tłoczno było m.in. na drogach dojazdowych do miast.
Najtragiczniejszym dniem weekendu była ubiegła niedziela - 29 kwietnia. W 88 wypadkach zginęło aż 14 osób, a 113 zostało rannych. Policjanci zatrzymali też najwięcej, bo 586, pijanych kierowców. Z kolei do największej liczby wypadków - 129 - doszło dzień wcześniej - 28 kwietnia. Zginęło w nich 8 osób, a 178 zostało rannych. Zatrzymano 534 nietrzeźwych kierujących.
Te wysokie liczby to raczej efekt wydłużonej, 10-dniowej majówki, a nie tego, żeby było bardziej niebezpiecznie niż zwykle. Każdego "normalnego" dnia na drogach ginie więcej bo około 10 osób. Tę majówkę można porównać jedynie do tej z 2007 roku. Wtedy na drogach, w ciągu 10 dni, zginęło prawie dwa razy tyle osób. Więcej było również rannych.
Niezmienne pozostają przyczyny wypadków - czyli połączenie brawury i złego stany polskich dróg. Najczęstszymi przyczynami wypadków była brawura - nadmierna prędkość, błędnie wykonywane manewry na drodze m.in. wyprzedzanie "na trzeciego".
Policjanci przez cały długi weekend apelowali, by nie wsiadać za kierownicę pod wpływem alkoholu. Mimo to zatrzymali aż 5201 nietrzeźwych kierujących. Z danych KGP wynika, że zdecydowaną większość z nich stanowili ci kierowcy, którzy mieli powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi. Przykładowo w sobotę na 463 nietrzeźwych kierowców aż 429 przekroczyło tę granicę. Taki wynik oznacza, że wypiło się więcej niż jedno piwo przy grillu. Połowa pijanych to rowerzyści.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, za jazdę po spożyciu alkoholu - gdy jego zawartość we krwi kierowcy wynosi od 0,2 do 0,5 promila - grozi zakaz prowadzenia pojazdów do 3 lat, do 30 dni aresztu i do 5 tys. zł grzywny. Jeśli stężenie alkoholu przekracza 0,5 promila, kierowcy grozi do 2 lat więzienia i utrata prawa jazdy na 10 lat. Z policyjnych danych wynika, że większość kierowców zatrzymywanych pod wpływem alkoholu ma powyżej 0,5 promila.