Brakuje pieniędzy na funkcjonowanie Regionalnego Oddziału Toksykologii Klinicznej w Lublinie. To jedyna taka placówka na Lubelszczyźnie, a właśnie teraz zaczął się sezon grzybowy. Praktycznie nie ma dnia, żeby na oddział nie trafiła osoba zatruta muchomorem. Oprócz tego leczone są tam osoby zatrute m.in. narkotykami i alkoholem.
Teoretycznie kontrakt, dzieląc go na poszczególne miesiące, jeszcze jest. Jednak w praktyce kwota wypracowana do tej pory, z uwzględnieniem tzw. nadwykonań, pochłonęła budżet przewidziany do końca roku. Oddział należałoby po prostu zamknąć. Gdybyśmy potraktowali to jako normalnie funkcjonujące przedsiębiorstwo produkcyjne i gdybyśmy wyszli z czysto biznesowego założenia, tak powinno się stać - mówi Jacek Solarz, dyrektor szpitala Jana Bożego w Lublinie, w ramach którego działa oddział toksykologiczny. Nie ma pieniędzy, płacimy z opóźnieniem dostawcom i liczymy na ich cierpliwość. (…) Na razie nam się udaje. Jak długo? - zaznacza.
Narodowy Fundusz Zdrowia zapewnia, że za świadczenia ratujące życie zapłaci. Nie wiadomo jednak, czy już teraz, czy za miesiąc bądź dwa. Oby szybciej niż skończy się cierpliwość dostawców.