W czwartek rano – między godz. 3.30 a 5.30 – na ulice Łodzi nie wyjechały tramwaje i autobusy. To efekt strajku ostrzegawczego, jaki w tym czasie przeprowadzili pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.
Pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego (MPK) domagają się podwyżek płac. W lutym w spółce przeprowadzono referendum, w którym za strajkiem opowiedziała się większość zatrudnionych. Tymczasem zdaniem władz miasta w budżecie nie ma na to pieniędzy.
W środę do godzin wieczornych trwały mediacje pomiędzy związkowcami i zarządem MPK, które zakończyły się niepowodzeniem. Zdaniem związkowców, władze spółki nie przedstawiły satysfakcjonującej propozycji i dlatego zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w czwartek rano pracownicy MPK przystąpili do strajku ostrzegawczego.
Protest miał być jak najmniej uciążliwy dla łodzian, dlatego akcję przeprowadzono między godziną 3.30 a 5.30 rano. Po jej zakończeniu pojazdy wyjechały na trasy. Ruch wraca do normy, ale mogą występować opóźnienia.
W spółce pracuje obecnie ponad 3 tys. osób z tego ponad tysiąc kierowców i 755 motorniczych.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: LOT przedłużył zawieszenie rejsów. Do Pekinu nie polecimy do 25 kwietnia