"Nie poprzemy zmian podatkowych, zmian w finansowaniu samorządów i zmian w prawie medialnym bez uwzględnienia naszych postulatów. Od tego uzależniamy nasze pozostanie w Zjednoczonej Prawicy" - oświadczył zarząd Porozumienia Jarosława Gowina. Dziś odbyło się zebranie zarządu ugrupowania. Posiedzenie zostało zwołane po dymisji Anny Korneckiej.
Posiedzenie zarządu Porozumienia rozpoczęło się w południe. Politycy tego ugrupowania mieli zdecydować na nim o dalszej współpracy w ramach Zjednoczonej Prawicy.
Porozumienie - wyrażając pełne poparcie dla wielu rozwiązań programowych Polskiego Ładu, na czele z postulowanym przez nas od lat podniesieniem kwoty wolnej - nie godzi się na drastyczne podniesienie podatków i danin dla milionów ciężko pracujących Polaków - przekazało Porozumienie w oświadczeniu dla mediów po posiedzeniu zarządu partii.
Porozumienie domaga się również - jak czytamy - "uzupełnienia Polskiego Ładu o rozwiązania, które zagwarantują stabilność finansową samorządów".
W oświadczeniu politycy formacji Jarosława Gowina odnieśli się też do projektu noweli ustawy medialnej przygotowanej przez posłów PiS. Porozumienie - wyrażając pełne wsparcie dla idei uporządkowania i zabezpieczenia polskiego rynku medialnego - nie godzi się na zaproponowany kształt zmian w ustawie o radiofonii i telewizji, czyli tzw. lex TVN - czytamy. Według polityków Porozumienia, "zmiany te narażają nasze państwo na zarzut naruszania zasady wolności mediów, odpychają od Polski potencjalnych inwestorów, a przede wszystkim uderzają w nasz sojusz z USA, stanowiący podstawową gwarancję bezpieczeństwa Polski".
W każdym z tych trzech przypadków przedstawiliśmy naszym koalicjantom konkretne rozwiązania naprawcze. Oczekujemy na podjęcie rozmów na ich temat - oświadczył zarząd Porozumienia.
Nie poprzemy zmian podatkowych, zmian w finansowaniu samorządów i zmian w prawie medialnym bez uwzględnienia naszych postulatów. Od tego uzależniamy nasze pozostanie w Zjednoczonej Prawicy. Bo w polityce jesteśmy po to, aby budować lepszą przyszłość dla Polski i Polaków, a nie trwać przy władzy za wszelką cenę - podkreślono.
O oświadczenie Porozumenia pytany był w Polsacie wicerzecznik ugrupowania Jan Strzeżek. Jeżeli te trzy warunki nie zostaną spełnione to Porozumienie po prostu wyjdzie z koalicji - powiedział Strzeżek. Dopytywany, czy PiS może spełnić tylko część warunków, aby Porozumienie pozostało w Zjednoczonej Prawicy odparł: Nie, bo to nie jest szwedzki stół. To trzeba traktować jako trzydaniową kolację i to taką naprawdę dobrą - dodał Strzeżek.
Poinformował też, że w sobotę podczas posiedzenia zarządu partii złożył wniosek o wyjście z koalicji. Przyznaję sam go zgłosiłem, bo uważam, że pewne granice zostały już przekroczone - powiedział.
Polityk przekazał też, że podczas głosowania zarządu Porozumienia nad ultimatum postawionym PiS-owi nie było jednomyślności, jedna osoba się wstrzymała, a dwie były przeciw. Jednym z członków partii, który zagłosował przeciwko był wiceminister obrony, wiceszef Porozumienia Marcin Ociepa. Strzeżek wyraził jednak przekonanie, że Marcin Ociepa zachowa się tak, jak Jarosław Gowin przy ewentualnej decyzji o wyjściu z koalicji.
Jego zdaniem bez Porozumienia PiS nie będzie miało większości w Sejmie. 232 posłów w klubie PiS. Odejmujemy 11 z Porozumienia, nawet 9, 8 czy 7 to cały czas nie ma tutaj większości - mówił.
Do oświadczenia Porozumienia odniósł się szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
Nic specjalnie nowego się nie wydarzyło. Znamy ich stanowisko w sprawach, które wymienili, czyli podatków, samorządów i ustawy medialnej i rozumiem, że będziemy zmierzać do jakichś uzgodnień - powiedział.
Pytany, czy koalicji rządzącej nie grozi rozpad, a Porozumienie opuści obóz Zjednoczonej Prawicy, Terlecki stanowczo zaprzeczył, żeby miało się to stać. Dopytywany, czy dojdzie do spotkania liderów ws. oświadczenia partii Jarosława Gowina, odpowiedział natomiast: Zapewne tak.
Powodem najnowszego - choć nie pierwszego - zgrzytu w łonie Zjednoczonej Prawicy jest decyzja premiera Mateusza Morawieckiego o zdymisjonowaniu wiceminister rozwoju Anny Korneckiej. To złamanie umowy koalicyjnej - tak ruch szefa rządu komentował na gorąco Jarosław Gowin.
Rozdźwięk między Prawem i Sprawiedliwością a Porozumieniem powstał po zaprezentowaniu przez PiS rozwiązań podatkowych proponowanych w Polskim Ładzie.
Anna Kormecka została zdymisjonowana tuż po tym, jak krytykowała podatkowe założenia Polskiego Ładu. Powiedziała, że Porozumienie bardzo jasno stawia granice i sprzeciwia się tak gwałtownej podwyżce podatków. Jej zdaniem, teza o tym, że 90 proc. Polaków zyska na podwyższeniu podatków dla przedsiębiorców, jest nieprawdziwa. Wszystkie wyliczenia pokazują, że nawet podatnicy ci najmniejsi, którzy rozliczają się kartą podatkową, oni też na tych rozwiązaniach tracą. Tracą bardzo wiele, bo to nie jest 50-100 zł miesięcznie, to są bardzo często kwoty w tysiącach złotych - mówiła. Tuż po dymisji napisała na Twitterze, że wchodząc do rządu miała "jeden cel: bronić polskich przedsiębiorców".
Nie ma zgody na drastyczne podnoszenie dla nich podatków i danin. Nie żałuję, że zapłaciłam za to dymisją. Dalej będę pracować na rzecz tych, dzięki którym Polska się rozwija - pracować tak, jak całe Porozumienie - napisała Kornecka.
Jarosław Gowin powiedział, że decyzja premiera o dymisji Anny Korneckiej nie była z nim konsultowana i "narusza ona umowę koalicyjną".
Jakie decyzje może teraz podjąć Gowin? Najbardziej radykalnym rozwiązaniem byłoby zerwanie rządowej koalicji, co sprawiłoby, że Prawo i Sprawiedliwość straciłoby w Sejmie większość.
W tej chwili sejmowy klub PiS liczy 232 posłów: to ledwie jeden głos powyżej minimalnej większości. Gdyby Prawo i Sprawiedliwość straciło 13 posłów Gowina, rząd Mateusza Morawieckiego formalnie stałby się mniejszościowym.
W innym wariancie Porozumienie może próbować postawić PiS-owi warunki dalszego trwania koalicji i walczyć o ustępstwa ze strony partii Jarosława Kaczyńskiego.
Wykluczyć nie można również kapitulacji partii Gowina.