Kierowca limuzyny SOP, która w marcu w Gdańsku zderzyła się z tramwajem, nie został do tej pory formalnie przesłuchany. Nic przynajmniej nie wiedzą o tym wyjaśniający sprawę policjanci z Gdańska. Ustalanie winnego może trwać jeszcze wiele miesięcy.
Kierowcy nie przesłuchano zaraz po zdarzeniu, bo gdańscy policjanci twierdzili, że nie było takiego obowiązku. O przesłuchanie kierowcy SOP poprosili swoich kolegów ze stolicy.
Policjanci w tej sprawie skierowali się o pomoc prawną. Czekamy na odpowiedź - mówi Karina Kamińska, rzecznik gdańskiej policji.
Motorniczy został przesłuchany kilka dni po kolizji. Bezpośrednio po zdarzeniu, obaj uczestnicy kolizji przedstawiali sprzeczne wersja zdarzenia. Policjanci przewidują, że do ustalania winnego kolizji, potrzebna będzie opinia biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. To sprawi, że postępowanie, które teoretycznie powinno trwać do 30 dni, jeszcze się wydłuży. Termin instrukcyjny do prowadzenia postępowania wyjaśniającego, według kodeksu, to 30 dni. Natomiast z uwagi na konieczność pozyskania innych dowodów w sprawie postępowanie może trwać nawet rok czasu - mówi Karina Kamińska.
Według naszych informacji kamery monitoringu nie zarejestrowały kolizji. Kamery nie było też w tramwaju. Był to pojazd starego typu. Z informacji przekazanych nam przez spółkę Gdańskie Autobusy i Tramwaje wynika, że na 164 kolizje z udziałem tramwajów, do których w zeszłym roku doszło w Gdańsku, tylko 3 do tej pory nie zostały wyjaśnione. 85% zdarzeń z 2018 nie było powodowanych z winy motorniczych.
Chodzi o kolizję, do której doszło 30 marca w Gdańsku. Tamtego dnia odbywała się tam wyborcza konwencja Prawa i Sprawiedliwości. Należące do SOP BMW serii 7 zderzyło się z tramwajem. Do kolizji doszło we Wrzeszczu, przy Alei Grunwaldzkiej. To główna arteria miasta, wzdłuż której biegnie torowisko. Kierowca SOP chciał skręcić w lewo, na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną. W rządowej limuzynie nie było ochranianej osoby, a jedynie kierowca.