"Musimy być państwem pierwszorzędnym i nie możemy mieć lotniska dla Polaków w Berlinie, jak chcą nasi przeciwnicy" – powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Mamy wielkie przedsięwzięcia, największe to Centralny Port Komunikacyjny, szczególnie atakowany, bo on będzie miał ogromne znaczenie gospodarcze. Ale on został wymyślony kilkanaście lat temu, bo to nasz stary pomysł, z jeszcze innego powodu. Chodzi o - tego pojęcia rzadko używamy - deprowincjalizację Polski - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
Wyjaśnił, że chodzi o połączenie Polski z innymi miastami z całego świata. Powiedział, że tak to wygląda w Wiedniu, w Pradze, ale już nie w Warszawie i że "z tego punktu widzenia Polska jest prowincją".
Nie możemy być prowincją, mówiłem to wczoraj i powtarzam dzisiaj. Musimy być państwem pierwszorzędnym i nie możemy mieć lotniska dla Polaków w Berlinie, jak chcą nasi przeciwnicy - powiedział Jarosław Kaczyński.
Dodał, że mniejsze inwestycje, "inwestycje za rogiem", są ważne i jest ich wiele, ale duże inwestycje są bardzo ważne, bo rozwijają gospodarkę, dają miejsca pracy i powodują, że Polska staje się bezpieczniejsza.
To także inwestycje, które zmieniają charakter naszego kraju. Europa się przyzwyczaiła, że Polski albo nie ma, albo jest zależna jak za PRL, albo biedniutka. I my to zmieniamy i będziemy zmieniać, i jeśli tylko społeczeństwo nas poprze, to, to zmienimy - powiedział Kaczyński.
Prezes PiS wskazywał, że jego ugrupowanie zakwestionowało tezę, iż "nie można, że nie ma pieniędzy".
Powiedzieliśmy, że są pieniądze, tylko są rabowane na gigantyczną skalę; że same tylko rabunki na VAT wynoszą dziesiątki, setki miliardów złotych"- stwierdził Kaczyński.
Według niego "to się potwierdziło". Nasz budżet wzrósł w ostatnich latach o 70 proc. - zaznaczył lider PiS. Dodał, że na samą politykę społeczną rząd mógł wydać "w ciągu tego okresu o 200 mld więcej niż w okresie poprzednim, analogicznym".
Odnosząc się do wpływów budżetowych wskazał, że "wzrosły one w tych latach, licząc budżet tego roku, o 826 mld zł". Właśnie z tego są tarcze, z tego są kolejne programy inwestycyjne - zaznaczył. Jak przyznał, "korzystamy też z środków europejskich", ale nie one dzisiaj są główne.
Dzięki temu możemy prowadzić politykę pomocy społecznej - to w tym roku jest już przeszło 600 mld zł, politykę senioralną, politykę skierowaną wobec tych najmłodszych: Maluch plus, 500 plus, etc. - mówił Kaczyński.
Możemy także prowadzić kolejne ofensywy inwestycyjne, które temu okręgowi senackiemu dały w ostatnim czasie łącznie z Funduszem Drogowym ok. 1 mld zł - wskazywał. Zapowiedział, że "tych pieniędzy będzie jeszcze więcej i było przedtem też niemało".
Jak powiedział Kaczyński, "możemy iść do przodu, możemy zmieniać Polskę". Każdy obiektywny człowiek powie, że dzisiaj Polska zmienia się w oczach, zmienia się na lepsze - zaznaczył. To jest rzeczywiście, jeśli użyć retoryki naszych przeciwników, nasza wina, wina PiS, Zjednoczonej Prawicy, ale chcemy mieć więcej takich win - zaznaczył.
Kaczyński pytał, kto może uwierzyć, że w Polsce jest dyktatura, jeśli część władzy państwowej poprzez samorządy jest w rękach opozycji, opozycja "ma zdecydowaną przewagę w mediach", "jest w parlamencie i nieustannie zapowiada, że wygra wybory i przejmie władzę". Gdzie jest dyktatura, którą można obalić przy pomocy wyborów? Gdzie jest dyktatura, która toleruje opozycję, jeszcze do tego tak agresywną, totalną, niebywale wręcz niekulturalną? - pytał.
W Polsce, szanowni państwo, mamy demokracje i sądzę, że jedną z najlepiej funkcjonujących, i najdalej idących demokracji w całej Europie i w świecie - podkreślił Kaczyński. Oczywiście, za czasów rządów naszych poprzedników też nie było dyktatury, ale dużo do niej było bliżej niż dzisiaj - dodał.
Według Kaczyńskiego "wtedy wszystkie media były w gruncie rzeczy w jednym ręku", a w samorządach "zabroniono współpracy" z PiS. Nam często mówiono: wygrajcie wybory, to wtedy będziecie mogli coś zrobić, rządzić, o czymś decydować. Jak żeśmy wygrali, to się okazało, że możemy decydować, ale tylko za ich zgodą. Czyli nowy rodzaj demokracji: opozycja rządzi, ci, co przegrali, to rządzą - powiedział.
To są wszystko absurdy, ale niestety, w Polsce wielu ludzi w te absurdy wierzy - dodał.