Jordania zagroziła, że podejmie kroki odwetowe przeciwko Izraelowi, jeżeli nie wycofa on natychmiast swej armii z terenów Autonomii Palestyńskiej. Prawdopodobnie byłoby to obniżenie rangi lub nawet zerwanie stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Wcześniej doszło do kolejnych starć między Izraelczykami a Palestyńczykami w Ramallah na Zachodnim Brzegu.

"Przestrzegłem ambasadora Izraela Davida Dadonna, że jeśli nie wycofa się z terenów Autonomii Palestyńskiej, Jordania podejmie odpowiednie kroki. Jordański król, rząd i zwykli mieszkańcy popierają Jasera Arafata” – powiedział po spotkaniu z izraelskim dyplomatą szef jordańskiego MSZ-tu, Marwan Moasher. Minister wezwał też do siebie ambasadorów 5 krajów członkowskich Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zażądał od nich natychmiastowego rozmieszczenia międzynarodowych sił pokojowych na Terenach Okupowanych.

Wcześniej doszło do kolejnych starć izraelsko-palestyńskich w okolicy siedziby Jasera Arafata w Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu, od piątku otoczonej przez żołnierzy. Palestyńczycy twierdzą, że życie Arafata jest w niebezpieczeństwie. Izraelczycy zaprzeczają. "Naszą decyzją jest, nie skrzywdzić Arafata" - powiedział minister spraw zagranicznych Szimon Peres. "Nie chcemy, aby się to przekształciło w wojnę światową czy regionalną" - dodał.

Do gwałtownego wzrostu napięcia na Bliskim Wschodzie doszło po środowym zamachu terrorystycznym w izraelskim mieście Netanya. Palestyński zamachowiec-samobójca zdetonował tam bombę, zabijając 20 osób i raniąc ponad 100 kolejnych. W odpowiedzi na ten i następne ataki Izrael otoczył w piątek główną siedzibę palestyńskiego przywódcy Jasera Arafata i uznał go za swojego głównego wroga.

foto Jan Mikruta RMF

14:20