Fantasta, futurolog, teoretyk literatury, filozof – Stanisław Lem. W wielu dziedzinach zdecydowanie wyprzedził swoją epokę, wiele spraw trafnie przewidział. Pisarz o wielkich ambicjach. - On chciał zajmować się całością ludzkiego poznania - mówi o nim prof. Jerzy Jarzębski, autor książki „Wszechświat Lema”.
Maciej Grzyb: Kim był Stanisław Lem?
Jerzy Jarzębski: Na pewno bardzo zdecydowanie wyprzedził swoją epokę w dziedzinie informatyki, genetyki – tutaj przewidywał zdecydowanie trafnie. Co ciekawe, niekoniecznie wyprzedził swoją epokę w dziedzinie podróży międzygwiezdnych, dlatego że akurat ta dziedzina stanęła trochę w ostatnich latach. Bardzo ciekawe były z kolei jego pomysły – ale to są rzeczy dla znawców - w dziedzinie teorii literatury. W tej dziedzinie Lem pewnie ze dwa dziesięciolecia wyprzedził sobie współczesnych. Powiedział np. rzeczy, które dzisiaj są szalenie modne. On to powiedział dwie dekady temu.
Maciej Grzyb: Jakie to rzeczy?
Jerzy Jarzębski: To są rzeczy, które dotyczą sposobu istnienia literatury, dotyczą roli odbioru w modelowaniu dzieła literackiego. Zdaniem Lema, dzieło literackie to nie jest coś, co istnieje obiektywnie, ale coś, co jest modelowane przez odbiorców i stabilizowane przez odbiór masowy. Przy czym ono ma swoje życie, nowe społeczności odbiorców mogą je przemieniać poprzez inny odbiór.
Maciej Grzyb: Czy Lem obraziłby się, gdyby ktoś powiedział, że jest tylko pisarzem science-fiction?
Jerzy Jarzębski: O tak, na pewno. Zdecydowanie nie lubił być po prostu pisarzem science-fiction. Jego ambicje były zupełnie inne – on chciał zajmować się całością ludzkiego poznania. On, jako ateista – bo był ateistą zdecydowanym – chciał zajmować się tym wszystkim, czym zajmowałby się człowiek religijny, wierzący w Boga, to znaczy całością bytu, całością spraw moralnych. To był pisarz o ogromnym zmyśle moralnym. Chciał zajmować się uzasadnieniem naszego istnienia. To wszystko, co otrzymujemy z religią, w momencie, gdy religii braknie, trzeba sobie zrobić samemu. Można powiedzieć, że Lem swój ateizm rozumiał jako bardzo poważne zadanie. To nie jest odpuszczenie sobie, a wręcz przeciwnie – wzięcie sobie na głowę ogromnej ilości obowiązków.
Maciej Grzyb: Lem eksperymentował w książkach. Ten eksperyment można tak określić – tworzył społeczeństwo, wkładał w jakieś bliżej nieokreślone struktury i obserwował, co z tego wyjdzie?
Jerzy Jarzębski: Tak. W „Fantastyce i futurologii” jest taki passus, w którym on mówi, że on tak właściwie jest modelatorem, że jego najbardziej interesuje modelowanie społeczeństw i patrzenie, co z tego wyniknie. Co wyniknie z tego, że - dajmy na to – zaszczepimy jakieś społeczności taki środek – jak w opowiadaniu „Altruizyna” - który spowoduje, że wszyscy będą odczuwać empatię. Jeżeli ktoś będzie szczęśliwy, to reszta będzie szczęśliwa i na odwrót – jeżeli będzie cierpiał. To miało spowodować taką ogólną szczęśliwość, bo wszystkim zależałoby na szczęściu innych. To się oczywiście wywróciło – pierwsza złamana noga sprawiła, że wszyscy odbiegli od tego nieszczęśnika, bo on cierpiał.
Maciej Grzyb: I to był taki eksperyment Lema.
Jerzy Jarzębski: Jeden z wielu. On wielokrotnie natrząsał się z takich prostych recept na ulepszanie ludzkości. Nie da się tak prosto ulepszyć ludzkości. Lem mówi jednak, że nie należy poprzestać na tym, co jest, i nie próbować przynajmniej tych ulepszeń. Właściwie to jedyne, co nam zostaje.